40-letni mężczyzna najpierw zastrzelił swoją żonę, a następnie ukrył się w domu. Kiedy przyjechali policyjni negocjatorzy, odebrał sobie życie. Małżeństwo osierociło troje dzieci.
- Mężczyzna, który w piątek wieczorem zastrzelił żonę w Pcimiu, popełnił samobójstwo podczas akcji policji - podał rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń. 41-letnią kobietę z trzema ranami postrzałowymi głowy i klatki piersiowej znaleziono w piątek wieczorem na terenie jednej z posesji w Pcimiu (Małopolska), natomiast w domu zabarykadował się 40-letni mąż ofiary.
Jak dodał, 40-letni mężczyzna zastrzelił się z tak zwanej broni czarnoprochowej, kiedy policjanci weszli do pomieszczenia, w którym przebywał.
Nie mieli "niebieskiej karty"
Policję wezwał najprawdopodobniej ojciec 40-latka. - Mężczyzna ostrzegł nas, że jego syn może mieć broń, dlatego do domu wchodziliśmy bardzo ostrożnie. Nie wiedzieliśmy, czy ten człowiek nadal tam jest i w jakim jest stanie - tłumaczy Gleń.
Zabójca zabarykadował się w jednym z pomieszczeń, zastawiając drzwi meblem. Policyjnym negocjatorom nie udało się z nim porozmawiać.
Małżeństwo osierociło troje dzieci. Jak podaje rzecznik policji, funkcjonariusze nigdy wcześniej nie interweniowali pod tym adresem, rodzina nie miała też założonej "niebieskiej karty".
Autor: wini/pm / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: targeo