Wysypisko w Fałkowie płonęło 12 razy. Właściciel nie trafi do aresztu

Trwa gaszenie pożaru
Trwa akcja gaśnicza w Fałkowie (wideo archiwalne)
Źródło: tvn24
Kielecki sąd zdecydował, że Robert P., właściciel składowiska odpadów w Fałkowie (Świętokrzyskie), pozostanie na wolności. Wysypisko należące do mężczyzny, od początku 2019 roku płonęło aż 12 razy, zdaniem prokuratury P. składował tam odpady "wbrew warunkom określonym w pozwoleniu".

Sąd okręgowy zdecydował, że w przypadku Roberta P. wystarczy dozór policyjny. Zgodził się tym samym z wcześniejszą decyzją sądu rejonowego w tej sprawie. - Sąd okręgowy podzielił argumentację pierwszej instancji i utrzymał w mocy zaskarżone przez prokuraturę postanowienie. Środki wolnościowe wystarczą do zapewnienia właściwego toku postępowania. Ten pan będzie odpowiadał z wolnej stopy – poinformował sędzia Tomasz Durlej, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach.

Płonące wysypisko

Śledztwo w sprawie prowadzone jest od ubiegłego roku. W jego toku zebrano materiał dowodowy, w postaci przede wszystkim zeznań świadków, wyników oględzin miejsc pożarów oraz opinii biegłego dotyczących przyczyn pożarów, które wybuchały na składowisku w Fałkowie.

26 maja policja na polecenie prokuratora zatrzymała Roberta P., prezesa spółki prowadzącej składowisko. Następnie mężczyzna został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Prokurator przedstawił mu zarzut przyjmowania i składowania odpadów wbrew warunkom określonym w pozwoleniu. Odpady były narażone na bezpośrednie oddziaływanie czynników atmosferycznych, co skutkowało ich pięciokrotnym samozapłonem. W toku śledztwa ustalono, że pożary mogły zagrażać życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach.

Robert P. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, ale złożył wyjaśnienia. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Na składowisku w Fałkowie od lipca ubiegłego roku doszło do 12 pożarów (siedmiu w 2019 i pięciu 2020 r.). Największy z nich, w lipcu 2019 roku, trwał 250 godzin. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wydał decyzję o zakazie przywożenia kolejnych odpadów, a właściciel miał do 20 lutego uprzątnąć teren. Dotąd tego nie zrobił. 

Czytaj także: