Połamane ręce i nogi, wstrząśnienia mózgu, ogólne potłuczenia - takie obrażenia odniosło pięć osób, które uległy wypadkowi podczas festynu w Skrzyszowie (Małopolska). Czworo dzieci i mężczyzna, znajdowali się w koszu wysięgnika, kiedy ten runął na ziemię. Właściciel firmy, od której wynajęty został podnośnik: - Przeżywam to bardzo. Przykro mi - powiedział.
- Po upadku jedna z dziewczynek wstała, a reszta leżała aż do przyjazdu pogotowia. Widziałam też, że ten pan (strażak - red.) uderzył głową w trawę. Bardzo nieprzyjemny widok – relacjonuje świadek wypadku.
Jak mówią obserwatorzy, kosz spadał na ziemię z dość dużą prędkością. – Tak, jakby konstrukcja była w którymś miejscu niedokręcona – ocenia inny z widzów.
Potłuczenia i złamania
Ranni zostali przewiezieni do szpitala św. Łukasza w Tarnowie. - Na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafiło pięć osób. Dzieci zostały przewiezione na oddział chirurgiczny, dwoje z nich ma wstrząśnienie mózgu. Ich stan jest dobry, ale przy tego typu urazach potrzeba kilku dni, żeby upewnić się, że wszystko jest dobrze – tłumaczy Damian Mika, rzecznik tarnowskiego szpitala.
- 13-letnia dziewczynka ma ogólne potłuczenia. Druga zaś złamany bark i wybite zęby. Jeden z chłopców złamał przedramię, żuchwę i uszkodził oczodół. Ostatni uczestnik wydarzeń ma połamane śródstopie i potłuczony płat czołowy – informował krótko po wypadku Paweł Klimek z tarnowskiej policji.
Poszkodowany został też strażak, który towarzyszył dzieciom w koszu wysięgnika. – Mężczyzna przeszedł poważną operację rąk i nóg, które miał połamane. Obecnie jego stan jest dobry – informuje Mika. Jak dodaje, to właśnie strażak został w wypadku najpoważniej ranny.
Ustalanie przyczyn
Komenda Miejska Policji w Tarnowie otrzymała zgłoszenie o zdarzeniu w niedzielę około godziny 18. Podziwianie miasta z wysięgnika było jedną z atrakcji festynu w Skrzyszowie.
Według wstępnych ustaleń policji podnośnik, z nieznanych jeszcze przyczyn, złamał się, gdy kosz znajdował się na wysokości 4-5 m nad ziemią.
Na miejscu pracowały policja, prokuratura i urząd dozoru technicznego. Trwa wyjaśnianie przyczyn wypadku.
Właściciel firmy, od której wynajęty został podnośnik, nie chciał z nami rozmawiać. - Przeżywam to bardzo. Przykro mi, ale wszystkich informacji udziela policja - powiedział mężczyzna.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24