Dwaj 41-latkowie postanowili polatać motolotnią nad Zalewem Chańcza. Wpadli do wody. Wyłowił ich obserwujący całą sytuację wędkarz.
Zgłoszenie, które w niedzielę o szóstej rano wpłynęło do świętokrzyskich służby ratowniczych, brzmiało groźnie: do Chańczy wpadła motolotnia, a razem z nią jej załoga. Kiedy jednak ratownicy i policja dotarli na miejsce, sytuacja była już w dużej mierze opanowana.
- Cały wypadek obserwował wędkarz, który od razu podpłynął na miejsce i wyłowił dwóch mężczyzn, będących załogą motolotni – informuje Damian Janus z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji. Motolotniarze czekali na policję na brzegu.
Strażacy przy pomocy sonaru odnaleźli leżącą na dnie jeziora motolotnię i wydostali ją na ląd.
Konsekwencje
Okazało się, że 41-latkowie byli pijani – obaj wydmuchali około 1,5 promila alkoholu. Nie odnieśli jednak żadnych obrażeń, prawdopodobnie więc nie lecieli na dużej wysokości.
Teraz, jak zapowiada Damian Janus, sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu. – W przypadku kierowania motolotnią obowiązują takie same zasady, jak przy innych pojazdach silnikowych. Dlatego nasze wstępne ustalenia wskazują, że kierujący motolotnią usłyszy zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz narażenia swojego pasażera na utratę życia lub zdrowia – mówi rzecznik.
Za pierwsze przestępstwo grozi do dwóch lat więzienia, natomiast za drugie do trzech.
Autor: wini/pm / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KWP Kielce