Urazy czaszkowo–mózgowe, powstałe w wyniku upadku z dużej wysokości, były przyczyną śmierci siedmioletniego Oskara, który w poniedziałek wypadł z balkonu - wynika z przeprowadzonej dziś sekcji zwłok. Chłopiec z domu dziecka w Gliwicach przebywał na koloniach w Białym Dunajcu.
- Jest za wcześnie, żeby przesądzać, kto jest odpowiedzialny za wypadek – informuje szef zakopiańskiej prokuratury Zbigniew Lis. - Śledczy ustalają, czy opieka nad dziećmi przebywającymi na koloni była prawidłowa – tłumaczy.
Kolonia zorganizowana prawidłowo
Zbigniew Lis dodaje też, że kolonia dzieci z gliwickiego domu dziecka była zorganizowana legalnie i prawidłowo. Opiekunowie grupy w chwili wypadku byli trzeźwi.
Siedmioletni Oskar, przebywający na wakacjach w Białym Dunajcu koło Zakopanego, wypadł w poniedziałek z balkonu pensjonatu i, mimo reanimacji, zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Chłopiec upadł z wysokości około 2,5 metra na betonową posadzkę. Do tragedii doszło po obiedzie, kiedy chłopiec poszedł na odpoczynek do pokoju. Śledztwo w tej sprawie wszczęła zakopiańska prokuratura.
Miał trafić do rodziny zastępczej
Chłopiec na co dzień mieszkał w domu dziecka, wraz ze swoją rok młodszą siostrą. Oboje przebywali na koloni. W sierpniu mieli trafić do rodziny zastępczej.
Autor: koko / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków | Tymoteusz Stach