Możliwe, że jeszcze we wtorek jedno z dzieci poszkodowanych podczas festynu w Skrzyszowie (woj. małopolskie) wyjdzie ze szpitala. Do placówki trafiło z trojgiem innych i strażakiem po tym, jak kosz wysięgnika runął na ziemię z wysokości 5 metrów. Śledczy zbadają, czy organizatorzy imprezy nie narazili życia jej uczestników.
W poniedziałek tarnowska prokuratura zadecydowała o wszczęciu śledztwa w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu podczas festynu w małopolskim Skrzyszowie. Jego organizatorami była miejscowa parafia i Centrum Kultury i Bibliotek.
Wyjaśniają przyczyny wypadku
Jak zaznacza Marcin Stępień z prokuratury rejonowej w Tarnowie na razie to wstępna kwalifikacja – śledczy o opinię dotyczącą obrażeń poszkodowanych zwrócą się do lekarzy. Trwa gromadzenie dowodów, zabezpieczono m.in. wysięgnik. - Wystąpiliśmy do Instytutu Meteorologii i Ochrony Środowiska o opinię o panujących warunkach atmosferycznych i sile wiatru w miejscu, gdzie odbywała się impreza – zaznacza Stępień.
W wypadku poszkodowanych zostało pięć osób: czwórka dzieci i strażak, który towarzyszył im w koszu wysięgnika. Wszyscy trafili do szpitala św. Łukasza w Tarnowie.
Tuż po zdarzeniu opis ich obrażeń był bardzo poważny: dwójka dzieci miała wstrząśnienie mózgu, 13-letnia dziewczynka ogólne potłuczenia. Druga zaś złamany bark i wybite zęby. Jeden z chłopców złamał przedramię, żuchwę i uszkodził oczodół. Ostatni uczestnik wydarzeń ma połamane śródstopie i potłuczony płat czołowy.
Najpoważniejsze obrażenia odniósł jednak strażak. Przeszedł poważną operację rąk i nóg, które miał połamane.
"Bardzo nieprzyjemny widok"
Jak mówił we wtorek rzecznik tarnowskiej placówki Damian Mika, stan wszystkich poszkodowanych jest coraz lepszy. Stan dziecka, które trafiło na oddział ortopedyczny i przeszło operację ręki, określa się jako dobry.
Trójka pozostałych dzieci przebywa na oddziale chirurgii dziecięcej. Możliwe, że we wtorek lub środę jedno z nich opuści już szpital.
Wypadek na festynie wyglądał naprawdę groźnie.
- Po upadku jedna z dziewczynek wstała, a reszta leżała aż do przyjazdu pogotowia. Widziałam też, że ten pan (strażak - red.) uderzył głową w trawę. Bardzo nieprzyjemny widok – relacjonował świadek wypadku. Jak mówią obserwatorzy, kosz spadał na ziemię z dość dużą prędkością. – Tak, jakby konstrukcja była w którymś miejscu niedokręcona – oceniał inny z widzów.
Miała być atrakcja
Komenda Miejska Policji w Tarnowie otrzymała zgłoszenie o zdarzeniu w niedzielę około godziny 18. Podziwianie miasta z wysięgnika było jedną z atrakcji festynu w Skrzyszowie. Według wstępnych ustaleń policji podnośnik, z nieznanych jeszcze przyczyn, złamał się, gdy kosz znajdował się na wysokości 4-5 m nad ziemią. Na miejscu pracowały policja, prokuratura i urząd dozoru technicznego.
Właściciel firmy, od której wynajęty został podnośnik, nie chciał z nami rozmawiać. - Przeżywam to bardzo. Przykro mi, ale wszystkich informacji udziela policja - powiedział mężczyzna.
Autor: mmw/i/jb / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN