Ważył 6,5 kilograma, chociaż powinien co najmniej 15. Same "dredy", które utworzyła posklejana sierść, ważyły półtora kilograma. Właścicielka psa tłumaczyła, że zwierzę podczas strzyżenia zachowuje się agresywnie i dlatego jest zaniedbane. Jednak dlaczego Dingo (przez animalsów nazwany Dredzikiem) jest wygłodzony i odwodniony, wyjaśnić nie potrafiła.
- To musiały być lata. Tak długo ten piesek musiał siedzieć w klatce, żeby został doprowadzony do tego stanu – nie ma wątpliwości Paulina Boba z Krakowskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami.
"Nie był strzyżony, bo był agresywny"
Inspektorzy KTOZ dostali zgłoszenie o "psie zamkniętym w skrzyni", który miał znajdować się na jednej z posesji w Wolbromiu (Małopolska). Jak podkreślają, na tragedię zwierzęcia nie zareagował żaden z sąsiadów, a dopiero przypadkowy przechodzień.
- Po dotarciu na wskazane miejsce zauważyli coś w stylu "klatki", w której znajdowało się zwierzę. Po bliższym podejściu okazało się, że jest tam zamknięty pies, którego stan na pierwszy rzut oka świadczył o potwornym zaniedbaniu – relacjonuje inspektor KTOZ.
Sierść czworonoga była całkowicie posklejana odchodami. Mimo pokrywających go dredów widać było, że Dingo jest mocno wychudzony. - Właścicielka psa stwierdziła, iż pies nie daje się obciąć, gdyż przy zabiegach kosmetycznych jest agresywny. Na pytanie, czemu pies jest tak wychudzony odpowiedziała, że nie wie, bo ostatni raz byli z psem u lekarza weterynarii około pięciu lat temu. Zwierzę od tamtej pory nie było szczepione oraz odrobaczane – relacjonują inspektorzy.
Skrajnie skurczony żołądek
Kobieta zrzekła się psa na rzecz Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Animalsi przechrzcili Dingo na Dredzika i zabrali go do schroniska przy ulicy Rybnej. Na miejscu weterynarz stwierdził, że zwierzę jest "wychudzone na skraju zagłodzenia". W trakcie badania okazało się, że żołądek psa jest skurczony do mikroskopijnych rozmiarów. W chwili przyjęcia Dredzik ważył osiem kilogramów, a po strzyżeniu 6,5. Jak tłumaczą inspektorzy, to o ponad połowę mniej, niż powinien.
- Piesek zostanie w schronisku na około dwa tygodniu. Będziemy stopniowo do dokarmiać i nawadniać. Nie można przyspieszać tego procesu – tłumaczy Boba. Jak dodaje, po tym czasie animalsi zaczną rozglądać się za nowym domem dla Dredzika.
"Co za bestia"
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zapowiada, że złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie znęcania się nad zwierzęciem przez mieszkankę Wolbromia. Jeśli tak się stanie, kobiecie będzie groziło do dwóch lat więzienia.
Animalsi opublikowali zdjęcia Dredzika na portalu społecznościowym. Natychmiast posypały się inwektywy pod adresem poprzedniej właścicielki psa. "Co za bestia z tej baby!" – pisze jedna z internautek. Inna dodaje, że "należy wyciągnąć konsekwencje wobec tych ludzi".
Niektórzy posuwają się dalej, wyrażają chęć na samodzielne wymierzenie kary. - "Właścicielkę tez przez 5 lat pozbawić kąpieli, zapodać stado pcheł, świerzba i kazać załatwiać potrzeby fizjologiczne na 1 m2..." – proponuje jedna z osób (pisownia komentarzy oryginalna).
Autor: wini/i/jb / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami