W izraelskich mediach powiedziała, że zabrała kilka przedmiotów z terenu byłego nazistowskiego obozu zagłady, by użyć ich do stworzenia projektu na zakończenie studiów. Wtedy Muzeum Auschwitz-Birkenau zawiadomiło o sprawie prokuraturę. Później w komunikacie uczelnia poinformowała, że studentka kłamała, a rzeczy zostały zebrane poza terenem obozu.
Władze Muzeum Auschwitz-Birkenau złożyły zawiadomienie do prokuratury w związku z informacją, którą do mediów przekazała studentka z Izraela. Przyznała, że z terenu obozu Auschwitz-Birkenau, podczas kilku swoich wizyt w tym miejscu, zabrała kawałki szkła, zwęgloną puszkę, dwie łyżeczki, metalową śrubę oraz znak, który uświadamia zwiedzającym, gdzie są i ostrzega, by nie zabierali niczego.
"Czułam, że muszę coś zrobić"
Jak podają media, tłumaczyła, że jej przodkowie ocaleli z Holokaustu. Jeden z jej dziadków był w Auschwitz, a jej praca artystyczna miała służyć badaniu i pokazaniu jej osobistej historii.
- Czułam, że to coś, co muszę zrobić – jej wypowiedź przytoczył w poniedziałek izraelski portal ynet. O sprawie pisał też "New York Times".
W reakcji na informacje, które ukazały się w mediach, Muzeum Auschwitz-Birkenau zawiadomiło prokuraturę.
- To dla nas niezwykle bolesna, skandaliczna i oburzająca historia. Miejsce Pamięci Auschwitz-Birkenau jest chronioną integralną całością. Jest czytelnym dowodem tragedii Holokaustu i drugiej wojny światowej, który ma być świadectwem dla przyszłych pokoleń. Trudno sobie nawet wyobrazić, by jego rozkradanie było w jakikolwiek sposób tłumaczone – także poprzez sztukę, co może być oceniane wyłącznie, jako próba zdobycia rozgłosu – podkreślił w oświadczeniu dla mediów rzecznik prasowy Muzeum Auschwitz Bartosz Bartyzel.
"Skłamała"
Dodał, że na podstawie zdjęć nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy przedmioty te faktycznie pochodzą z terenu byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau zgłosiło sprawę prokuraturze i poinformowało o niej ambasadora Izraela w Polsce.
W czwartek wieczorem izraelska uczelnia Bet Berl poinformowała, że studentka skłamała.
Komisja dyscyplinarna Bet Berl wezwała studentkę i - jak głosi wydany przez władze uczelni komunikat - stwierdziła, że kobieta skłamała, a rzeczy, które chce ona wykorzystać w swym projekcie, nie pochodzą z muzeum, lecz zostały zebrane poza jego terenem.
O sprawie poinformowała w czwartek Informacyjna Agencja Radiowa.
Kradzieże w Muzeum
W minionych latach dochodziło już do kradzieży z terenu byłego obozu. W 2011 r. na lotnisku w podkrakowskich Balicach funkcjonariusze straży granicznej zatrzymali małżeństwo z Izraela, które próbowało wywieźć przedmioty znalezione na terenie byłego obozu Birkenau. Dobrowolnie poddali się karze. Sąd wymierzył im rok i 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata i po 4,2 tys. zł nawiązki na cel społeczny. Podobnie zakończyła się sprawa niemieckiego nauczyciela, którego krakowski sąd skazał w 2014 r. za to samo na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 8 tys. zł nawiązki. Sąd zajmuje się też dwoma Anglikami.
Najgłośniejsza dotychczas kradzież w byłym obozie wydarzyła się w grudniu 2009 r. Złodzieje ukradli napis "Arbeit macht frei" znad bramy byłego obozu Auschwitz I. Bezpośredni sprawcy, a także Szwed Anders Hoegstroem, który ich nakłaniał do przestępstwa, zostali skazani na kary bezwzględnego więzienia.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. W 1947 r. na terenie byłych obozów Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau powstało muzeum. W ubiegłym roku zwiedziło je ponad 2,05 mln osób. Były obóz w 1979 r. został wpisany, jako jedyny tego typu obiekt, na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Autor: mmw/gp/jb / Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock