Pogryzł turystkę i dwoje dzieci. Już wiadomo, że był wilkiem, nie hybrydą

Wilk był obserwowany już wcześniej (wideo archiwalne)
Wilk był obserwowany już wcześniej (wideo archiwalne)
Źródło: tvn24

Z badań przeprowadzonych przez Grupę Genetyki Konserwatorskiej Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że zwierzę, które pogryzło trzy osoby w czerwcu w Bieszczadach, było wilkiem - poinformowali naukowcy na portalu społecznościowym.

Pod koniec czerwca wilk pogryzł dwoje dzieci w wieku ośmiu i dziesięciu lat w miejscowościach Strzebowiska i Przysłup w Bieszczadach. Zwierzę zostało zastrzelone przez myśliwego. Dwa tygodnie wcześniej ten sam osobnik pogryzł turystkę na terenie gminy Cisna.

Pochodził z Karpat Wschodnich

O wynikach Grupa Genetyki Konserwatorskiej poinformowała w środę wieczorem na portalu społecznościowym. Jak wyjaśniono, dla potrzeb badania zastosowano metodę tzw. genetycznego odcisku palca.

Aby ustalić pochodzenie zwierzęcia i jego ewentualną hybrydyzację z psami, porównała jego genotyp z bazą danych genotypów dzikich wilków, psów, a także hybryd psów i wilków, które zostały przeanalizowane wcześniej w laboratorium Instytutu Genetyki i Biotechnologii WB UW.

- Wyniki badań pokazały, że zwierzę, które zaatakowało ludzi w Bieszczadach, jest wilkiem (nie stwierdzono żadnych genetycznych śladów hybrydyzacji z psami w ostatnich dwóch pokoleniach) - poinformowali naukowcy. Po analizie pokrewieństwa ustalili ponadto, że wilk pochodzi z lokalnej populacji zamieszkującej Karpaty Wschodnie.

Był trzymany w kojcu?

Analizom zostały poddane także nagrania i zdjęcia, na których zarejestrowano zachowanie wilka. - Specjaliści są zgodni, że były to zachowania nietypowe dla dzikiego osobnika, mogące wskazywać na jego wcześniejszy kontakt z ludźmi - podała Grupa.

Zdaniem naukowców należy teraz ustalić, czy wilk nie był wcześniej przetrzymywany w niewoli lub dokarmiany przez ludzi. Według nich mocne starcia pazurów zwierzęcia mogą wskazywać na np. przetrzymywanie w kojcu z twardym podłożem, a ewentualne dokarmianie mogłoby wyjaśnić poszukiwanie przez niego odpadków w sąsiedztwie ludzi.

Jeszcze w czerwcu Elżbieta Źrebiec z Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego w Lesku poinformowała, że przeprowadzane w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej w Krośnie badania próbek pobranych ze zwierzęcia wykluczyły u niego wściekliznę.

Autor: wini-ao / Źródło: PAP

Czytaj także: