56-letni pilot paralotni musiał awaryjnie lądować. Zahaczył o maszt anteny telewizyjnej, a także zerwał przewody sieci energetycznej. Pozbawił tym samym prądu 20 gospodarstw. Kiedy na miejsce przyjechała policja okazało się, że był nietrzeźwy. Miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Do wypadku doszło w niedzielę wieczorem w Nowym Borku (woj. podkarpackie).
- 56-letni mieszkaniec Rzeszowa pilotując paralotnię nagle zaczął tracić moc w silniku. Lądując awaryjnie zahaczył o maszt. Mężczyzna przeleciał jeszcze kilkadziesiąt metrów i spadł na ziemię – relacjonuje Adam Szeląg, oficer prasowy rzeszowskiej komendy policji.
Podczas upadku paralotnia zerwała przewody linii energetycznej, natomiast spadająca antena telewizyjna uszkodziła zaparkowany samochód osobowy. Zerwanie przewodów energetycznych pozbawiło prądu 20 gospodarstw.
Był nietrzeźwy
Na miejsce przyjechali policjanci, którzy sprawdzili stan trzeźwości paralotniarza. Okazało się, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu, miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie.
- Policjanci zabezpieczyli paralotnię i przeprowadzili oględziny. Teraz wyjaśniają szczegółowe okoliczności zdarzenia – informuje Szeląg.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KPP Rzeszów