O samowolne przeprowadzenie operacji bez uprawnień i poza salą operacyjną oraz spowodowanie uszkodzenia ręki pacjentki oskarżyła krakowska prokuratura 37-letniego lekarza z jednego z podkrakowskich szpitali.
Według prokuratury lekarz, będący w trakcie szkolenia specjalizacyjnego z zakresu chirurgii ogólnej, zakwalifikował pacjentkę do zabiegu operacyjnego usunięcia narośli nadgarstka (ganglionu).
Chirurgiczna fuszerka
Grzegorz W. operację wykonał samodzielnie, poza salą operacyjną, w bolesnym dla pacjentki znieczuleniu miejscowym i bez zacisku pneumatycznego na kończynie, nieumyślnie uszkadzając nerw promieniowy – poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Dolegliwości bólowe nie ustawały, a badania w prywatnej klinice wykazały uszkodzenie tętnicy promieniowej z brakiem przepływu w tętnicy oraz okolicznych żyłach. Pacjentka przeszła m.in. dwa kolejne zabiegi chirurgiczne, z których jeden polegał na przeszczepie nerwów z nogi do ręki. Pomimo leczenia w wielu ośrodkach oraz rehabilitacji pacjentka nie wróciła do pełni zdrowia.
Schorzenie, zdaniem biegłych, nie rokuje poprawy i ma cechy nieodwracalności. Ewentualne leczenie wysokospecjalistyczne może zmniejszyć dolegliwości bólowe, natomiast nie spowoduje powrotu funkcji ręki do stanu, jaki istniał przed zabiegiem.
Wykonał zabieg bez uprawnień
Biegli, do których zwróciła się prokuratura, stwierdzili, że operacja usunięcia ganglionu powinna być wykonana przez lekarza ze specjalizacją z zakresu ortopedii lub chirurgii plastycznej, w warunkach sali operacyjnej, w znieczuleniu odcinkowym (pachowym lub splotowym) i w tzw. "suchym polu" - po złożeniu mankietu zaciskowego na ramieniu i czasowym odcięciu dopływu krwi do pola operacyjnego.
Lekarz podjął się zatem - jak wynika z ustaleń biegłych - leczenia operacyjnego i wykonał zabieg nie posiadając do tego uprawnień i bez asysty lekarza specjalisty. Zrobił to w warunkach, które nie zapewniały bezpieczeństwa, w dodatku z naruszeniem aktualnej wówczas wiedzy medycznej, dotyczącej postępowania w tego typu przypadkach.
Grzegorz W. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ps/gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24