Pilsner upadł na rynku w Krakowie i został uśpiony. Dorożkarz odpowie za znęcanie się nad koniem

Właściciel nie poczekał na weterynarza
Koń najpierw nie mógł postawić tylnych nóg
Źródło: archiwum prywatne
Prokuratura postawiła dorożkarzowi z Krakowa zarzut znęcania się nad koniem. Pilsner przewrócił się podczas ciągnięcia dorożki i nie udało się go uratować. Kilka dni później został uśpiony.

Jak tłumaczy Janusz Hnatko, rzecznik prasowy krakowskiej prokuratury, według argumentacji śledczych znęcanie zarzucane dorożkarzowi polegało na zmuszaniu zwierzęcia do pracy mimo stwierdzonego zaawansowanego mięśniochwatu.

Prokuratura zaznacza też, że kiedy koń upadł, dorożkarz nie udzielił mu niezbędnej pomocy i nie wezwał na miejsce weterynarza. Zamiast tego "w sposób powodujący ból zwierzęcia umieścił je w samochodzie transportowym".

Śledztwo przedłużone

- W toku śledztwa przedstawiono zarzuty popełnienia przestępstwa z art. 35 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt osobie powożącej dorożkę, której zarzuca się, że w dniu 24 stycznia 2019 r. w Krakowie, znęcała się nad koniem zaprzężonym do dorożki – poinformował rzecznik.

Za znęcanie się nad zwierzęciem grozi kara do trzech lat więzienia, a za znęcanie ze szczególnym okrucieństwem - do pięciu lat pozbawienia wolności. Rzecznik prokuratury podkreślił, że śledztwo w sprawie trwa, zostało przedłużone do 31 lipca.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Śmierć Pilsnera

Pilsner przewrócił się 24 stycznia, ciągnąc dorożkę na ul. św. Jana. Obrażenia okazały się na tyle poważne, że kilka dni później weterynarz zdecydował o uśpieniu konia. Według relacji świadków zwierzęciu po upadku obwiązano szyję liną i za jej pomocą wciągano duszącego się konia do pojazdu.

W sprawie zawiadomienie do prokuratury złożyli obrońcy zwierząt, którzy zwracali uwagę m. in. na to, że zwierzę było zaprzęgane do dorożki, mimo że cierpiało na mięśniochwat i że po upadku nie udzielono mu od razu pomocy weterynaryjnej.

Prokuratura Rejonowa Kraków-Śródmieście najpierw umorzyła śledztwo uznając, że analizowane wówczas materiały dowodowe nie wskazywały na czyny zabronione. Zażalenie na taką decyzje złożyły Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt oraz Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!, które domagały się uwzględnienia dowodów w postaci nagrań i opinii ekspertów. W wyniku zażalenia prokuratura wznowiła śledztwo.

Czytaj także: