Maciej M., podejrzany o kierowanie gangiem "Psychofans", odpowie za nakłanianie do zabójstwa prokuratora, który prowadził śledztwo przeciwko jego grupie. Miał też planować spalenie około 100 tomów akt z postępowania toczącego się w gliwickim sądzie. Do Sądu Okręgowego w Katowicach trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko M.
Maciej M., ps. Maślak jest przez śledczych uważany za lidera brutalnej bojówki pseudokibiców Ruchu Chorzów "Psychofans". W latach 2014-15 miał planować zabójstwo prokuratora. Akt oskarżenia w tej sprawie, przygotowany przez Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie, trafił w piątek do katowickiego sądu okręgowego.
Miał nakłaniać do "uciszenia" prokuratora
W czasie, kiedy M. miał planować zabójstwo prokuratora toczyła się przeciwko niemu sprawa przed sądem w Gliwicach. Maciej M. obawiał się wysokiego wyroku. Gdy sąd wypuścił "Maślaka" z aresztu, ten według ustaleń krakowskich śledczych zaczął robić rekonesans, obserwował prokuratora i ustalał dogodne miejsce zamachu na jego życie. Śledczy dotarli do dwóch członków "Psychofansów", którzy byli przez "Maślaka" nakłaniani, żeby "uciszyli" prokuratora.
Kolejny zarzut, z jakim Maciej M. zmierzy się przed sądem, to nakłanianie do spalenia około 100 tomów akt z postępowania toczącego się w gliwickim sądzie. "Maślak" miał ustalić, gdzie i w jaki sposób są przechowywane obciążające "Psychofansów" materiały, którędy są przewożone na salę rozpraw i wyznaczył członka gangu, który ma dokonać ich spalenia. "Maciej M. nie zrealizował swoich planów, ponieważ razem z innymi członkami grupy został ponownie zatrzymany" – podała PK.
Maciej M. próbował także wydłużać postępowanie sądowe, przedstawiając fałszywe zaświadczenia lekarskie dotyczące jego stanu zdrowia. Z tego samego sposobu korzystali inni członkowie grupy. Proceder został ujawniony, a wobec lekarzy i korzystających z ich usług "Psychofansów" został już skierowany akt oskarżenia.
Tym razem "Maślakowi" grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Źródło: PAP/TVN24