Zamiast obraźliwych komentarzy na temat sportowych preferencji – lekcja i temat. Zamiast rasistowskich haseł – "wziąć", "włączać" i "na pewno". Nowosądecki artysta graffiti o pseudonimie Mgr Mors z poprawną polszczyzną trafia pod strzechy.
Pierwsze lekcje pojawiły się na murach w połowie stycznia. Graficiarz bierze na warsztat najpopularniejsze błędy językowe i przekształca je w barwne projekty.
"To ja tu jestem uczniem"
Autor malunków zauważa, że problem lapsusów polonistycznych dotyczy wszystkich – Słyszymy je w mediach, na ulicy, popełniają je nawet nauczyciele polskiego – wylicza Mgr Mors. Dlatego też, jak mówi, materiału mu nie brakuje.
Każdy projekt Mgr Morsa ma cechy wspólne – na górze, estetycznym, uczniowskim pismem napisane jest "Lekcja" i "Temat". Poniżej fantazyjne powykręcane litery tworzą "słowo dnia".
- Motyw lekcji pojawił się trochę przypadkiem. Akurat miałem przy sobie zieloną farbę, która przypomina trochę odcień szkolnej tablicy, więc w tym stylu to namalowałem. – Pierwszym projektem artysty było "wziąć". Później pojawiło się m.in. "włączam!" (zamiast "włanczam"), "lubić!" (zamiast "lubieć") i "doszedłem" zamiast "doszłem".
Graficiarz zaznacza też, że nie chce stawiać się na pozycji nauczyciela, wręcz przeciwnie – To ja tu jestem uczniem, to ja się uczę tych poprawnych form. Ci, którzy oglądają moje projekty, uczą się razem ze mną.
Jak podkreśla artysta, na pomysł cyklu nie wpadł sam: - Mój przyjaciel Styles często zwracał mi uwagę na różne błędy językowe, które popełniamy na co dzień – wyjaśnia artysta. – Wcześniej nie zwracałem na to większej uwagi, chociaż na przykład mówienie „se” zamiast „sobie” raziło mnie. To Styles zainspirował mnie, żeby zrobić z tego jakiś projekt.
Rapują o polskich znakach
Nowosądecki graficiarz nie jest odosobniony w walce o poprawną polszczyznę. Na portalach społecznościach można znaleźć liczne strony fanowskie, popularyzujące prawidłowe formy (od ogólnych, jak "Poprawna Polszczyzna", po fanów konkretnych wyrazów, jak „Mówi się espresso, a nie ekspresso!”.
Cegiełkę do walki o język mówiony dołożył również raper Łona, nagrywając piosenkę „ĄĘ”, w której krytykuje zwyczaj nieużywania przez internautów polskich znaków diakrytycznych: „Ja to doceniam jak potrafie ze choc porzuciles papier to w Outlooku kultywujesz epistolografie i cieszy mnie to ze wysoko mierzysz, chociaz radość przycmiewa to, ze zaraz sobie wylamie jezyk”.
Sam prof. Bańko w prowadzonej przez siebie Internetowej Poradni Językowej również nie ogranicza się do przywoływania reguł słownikowych. Dla ułatwienia odbiorcom zapamiętania poprawnych form zamieszcza tam na przykład wierszyki, takie jak:
Proszę pana, proszę pani, "Proszę panią" jest do bani! Proszę babci, cioci, mamy, Dość już "proszę panią" mamy I prosimy każdą panią: Niechaj panie ten zwrot ganią!
Znane są też swoiste żartobliwe bon moty, stosowane przez autorów kampanii "Język polski jest ąę", jak na przykład "Jest różnica, czy ktoś nas zaprosi na wódę czy wode".
Fani podpowiadają kolejne lekcje
Jak podkreśla Mgr Mors, od fanów dostaje dużo pomysłów, którym lapsusem językowym powinien zająć się na najbliższej lekcji. – Każdy zwraca uwagę na coś innego, na inne błędy. Dostaję dużo podpowiedzi od ludzi, jaki projekt powinienem teraz zrobić, więc mam zaplanowanych jeszcze kilka lekcji – zdradza. Dodaje, że ma w planach prowadzenie swojego „projektu” do końca roku.
Zapytany o opinię prof. Mirosław Bańko z Uniwersytetu Warszawskiego ideę walki z błędną polszczyzną pochwalił, zwrócił jednak uwagę na zagrożenia, wiążące się z niektórymi jej formami:
- Walka z błędami poprzez piosenki, skecze kabaretowe, żarty rysunkowe, memy i tym podobne jest ryzykowna, gdyż błąd powtarzany zapada w pamięć i wbrew intencjom twórców może się utrwalić – zauważył jezykoznawca.
W przypadku Mgra Morsa takiego ryzyka nie ma – w jego graffiti widzimy przede wszystkim formy poprawne, a błędne są w domyśle. Wyjątkiem jest najnowsza Lekcja, której tematem jest "Masło maślane", a słowem (czy raczej sformułowaniem) dnia jest "Fakt autentyczny", czyli popularny pleonazm.
Szukają pustych ścian
Co ważne, wszystkie projekty Mgra Morsa powstają w legalnych miejscach – artysta, zanim zajmie się ozdabianiem ściany, uzyskuje pozwolenie od jej właściciela lub odpowiedniej instytucji. – Na razie sam szukam takich miejsc i załatwiam pozwolenia, ale internauci też podsyłają mi propozycje - tłumaczy.
Na Facebooku funkcjonuje strona „W Nowym Sączu szukamy ścian do legalnego malowania graffiti / murali”. Użytkownicy zamieszczają na niej zdjęcia miejsc, które – ich zdaniem – zyskałyby na umieszczeniu na nich graffiti.
Autor: wini / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com | Mgr Mors