Ministerstwo zadecydowało: dzieci i młodzież w szkołach ma być żywiona zdrowo. Ustawa miała poprawić jakość posiłków jedzonych przez podopiecznych placówek. Zamiast tego uczniowie jedzą jeszcze więcej niezdrowych słodkości. – Rodzice wyposażają dzieci w batony, żeby te zjadły w szkole cokolwiek, bo niedosolonych i niedosłodzonych obiadów jeść nie chcą – tłumaczy starosta nowotarski Krzysztof Faber. Górale wystosowali do minister edukacji apel, w którym proszą o ponowne przemyślenie ustawy.
- Zbieramy sygnały od dyrektorów szkół, uczniów i rodziców. To rozporządzenie zwyczajnie nie przystaje do rzeczywistości – ocenia Faber.
Szkolnym kucharkom nie wolno np. dosalać gotowanych ziemniaków i dosładzać kompotu. Efekt jest jednak odwrotny do zamierzonego. – Dzieci dosalają i dosładzają potrawy albo w ogóle ich nie jedzą – relacjonuje starosta. W tym ostatnim przypadku rodzice, by dziecko nie chodziło po szkole głodne, sami wyposażają je w batoniki i inne słodycze. Młodzież często też wychodzi ze szkoły między lekcjami i robi zakupy. Nowotarscy radni otwarcie mówią o tym, że od początku września w sklepach w pobliżu szkół znacząco wzrosły obroty.
"Straciliśmy kontrolę"
Krzysztof Kuranda, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 im. Konfederacji Tatrzańskiej w Nowym Targu zaznacza, że choć pomysł rządu mu się nie podoba, to na razie się nie buntuje. - Wcześniej w naszej szkole funkcjonował sklepik prowadzony przez nauczycieli i samorząd, działalność była też uzgodniona z radą rodziców. Mieliśmy zasadę, że nie można w nim kupić więcej niż 2 słodkości jednocześnie. Mieliśmy nad tym jakąś kontrolę, a teraz tego już nie ma. Teraz przejęli ją rodzice, którzy sami wyposażają dzieci w słodycze. Brakuje edukacji – mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl i dodaje, że rozwiązanie wprowadzone przez rząd to "przerost formy nad treścią".
Nagłej zmiany smaku szkolnych posiłków nie rozumieją też podopieczni Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Nowym Targu. – Dzieciom upośledzonym trudno wytłumaczyć, że jakieś rozporządzenie sprawiło, że obiady nagle przestały im smakować – zauważa Faber.
Radni apelują
Dlatego nowotarscy samorządowcy w połowie września sformułowali apel do minister edukacji. "Zwracam się z prośbą o dokonanie analizy i gruntownego przemyślenia zapisów zawartych w ustawie (…) i wsłuchanie się w głosy jakie docierają do organów prowadzących szkoły i placówki po pierwszych dniach funkcjonowanie nowych zasad" – czytamy w dokumencie. Autorzy zwracają uwagę, że chociaż "zdrowe żywienie to szczytne hasło", to by wdrożyć nowe zasady potrzebny jest okres przejściowy.
- Nie zgłaszamy tu żadnej konkretnej propozycji zmian – przyznaje starosta. I dodaje: - To zależy od mentalności ludzi, a nie od przepisów prawa. Zmienić myślenie muszą rodzice i uczniowie, a nie panie kucharki.
Można słodzić, ale miodem
Od 1 września 2015 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, zgodnie z którą firmy prowadzące sklepiki szkolne nie będą mogły sprzedawać w nich tzw. śmieciowego jedzenia, czyli zawierającego znaczne ilości składników niezalecanych dla rozwoju dzieci. W sklepikach nie są już dostępne takie produkty, jak: chipsy, napoje energetyzujące, jedzenie typu fast food i instant.
Nowe przepisy ograniczają możliwość sprzedaży dzieciom i młodzieży żywności, do której dodawane są cukry i substancje słodzące, a także żywności o dużej zawartości tłuszczu lub soli. Promowane jest natomiast spożywanie warzyw, owoców i żywności bogatej w wapń oraz picie wody. Resort proponuje, by w sklepikach były sprzedawane kanapki przygotowane z pieczywa razowego, pełnoziarnistego lub bezglutenowego. Skład kanapek powinien być urozmaicony, mogą one zawierać m.in. przetwory mięsne o niskiej zawartości tłuszczu (np. szynka z indyka), przetwory z ryb, jaja, sery i orzechy. W kanapkach nie będą mogły natomiast znajdować się m.in. przetwory mięsne o dużej zawartości tłuszczu (np. salami i kiełbasa parówkowa), serki topione i majonez.
Ponadto w kanapkach obowiązkowo będą znajdować się warzywa i owoce. Wszystkie napoje mają być niesłodzone, wyjątek stanowi jedynie słodzenie miodem. Rozporządzenie określa także wymagania dotyczące posiłków przygotowywanych w stołówkach szkolnych, m.in. ograniczając liczbę potraw smażonych.
W przypadku złamania przepisów przewidziano sankcje. Jeżeli kontrola w szkole lub przedszkolu przeprowadzona przez inspekcję sanitarną wykaże, że zostało złamane prawo, na ajenta, prowadzącego sklepik lub stołówkę, będzie mogła być nałożona kara pieniężna w wysokości od 1 do 5 tys. złotych.
Autor: mmw, wini/sk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: commons.wikimedia.org / Starostwo Powiatowe w Nowym Targu | Kapsuglan