Inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dostali mrożące krew w żyłach wezwanie: na drzewie przy jednym z bloków osiedlił się legwan. Zaniepokojeni mieszkańcy przestali otwierać okna, obawiając się, że gad wykorzysta okazję i wejdzie do któregoś z mieszkań. Obawy okazały się jednak nieuzasadnione – po bliższych oględzinach wyszło na jaw, czym "legwan" jest w rzeczywistości.
O nietypowej interwencji przedstawiciele KTOZ poinformowali w mediach społecznościowych. Jak relacjonują, dzwoniąca kobieta przedstawiła "stworzenie" jako "brązowego, siedzącego na drzewie laguna". Po krótkim dochodzeniu okazało się, że ma na myśli legwana.
"Od dwóch dni siedzi na drzewie naprzeciwko bloku! Ludzie okien nie otwierają, bo się boją, że im to do domu wejdzie!" – alarmowała krakowianka.
Po licznych zapewnieniach, że nie jest to spóźniony primaaprilisowy żart, inspektorzy udali się na miejsce. Towarzyszyło im jednak zwątpienie w obecność prawdziwego legwana.
"Skąd by się wziął legwan na krakowskim osiedlu? W dzień – jednak – dość chłodny mimo kalendarzowej wiosny? Lata pracy inspektorskiej nauczyły mnie jednak, że są ludzie skłonni w dowolny sposób pozbyć się każdego zwierzęcia, które sprawia jakiś kłopot. Albo się zwyczajnie znudzi. Mieliśmy wrzuconego na podwórko wieczorem starego jorka, ciężko chorego kota zostawionego w zamkniętym transporterze w wiacie śmietnikowej zimą, szczurki i chomiki z klateczką wyrzucone do śmieci, nawet rybki w ulicznym kuble…. Może ktoś wyrzucił legwana, ciekawe tylko jak ten stwór się czuje po dwóch nocach w minusowej temperaturze? Może siedzi na tym drzewie i się nie rusza, bo po prostu umarł?" – czytamy we wpisie.
Zagadka rozwiązana
Kiedy animalsi dotarli pod wskazany adres i odnaleźli krzak bzu, mający kryć legwana-laguna, nie mogli powstrzymać śmiechu. Między gałęziami zobaczyli bowiem croissanta.
"Wyleciał zapewne z któregoś okna (niech zgadnę: dla ptaszków zapewne rzucony, z dobroci serca nie popartej, niestety, jakimkolwiek pomyślunkiem) no i utknęło się biedakowi w rozwidleniu bzowych gałązek" – przypuszczają inspektorzy.
Zdjęcie tajemniczego "laguna" obiegło internet. O nietypowej interwencji piszą także zagraniczne media, m.in. francuska agencja prasowa AFP i brytyjski portal BBC.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami