We wtorek do prezydenta miasta został wysłany list od dwóch radnych i przewodniczącego Koła Młodych PO. Proponują darmową komunikację w zamian za płacenie podatków w Krakowie. – To absurdalny projekt – twierdzą urzędnicy z krakowskiego magistratu. – Nie będzie w ogóle brany pod uwagę – dodają.
Artur Wolny, przewodniczący Koła Młodych PO oraz dwóch radnych dzielnicy Stare Miasto Tomasz Daros i Aleksander Miszalski wystosowali we wtorek list do prezydenta miasta. Chcą, by płacący podatki w Krakowie mogli za darmo korzystać z komunikacji miejskiej.
– 150 tys. osób mieszkających w Krakowie nie płaci tu podatków. To szacunki Urzędu Skarbowego. Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania i Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji szacują jednak, że jest ich jeszcze więcej – podkreśla Artur Wolny, inicjator projektu. – Wydatki na dojazdy do pracy nadwyrężają budżety domowe, dlatego proponowane przez nas rozwiązanie brzmi atrakcyjnie – dodaje Wolny.
„To dzielenie skóry na niedźwiedziu”
Autorzy listu wyliczają: - Każda osoba płacąca podatki w Krakowie to około 1500 PLN wpływające rocznie do kasy miasta. (…) Prosta kalkulacja pokazuje, że gdyby wszystkie te osoby płaciły podatek w Krakowie mielibyśmy w budżecie o 225 milionów PLN więcej rocznie. Ile miasto wydaje na komunikację? W 2012 wydaliśmy na ten cel prawie 400 milionów PLN. Z biletów pochodziło wg planu 236 milionów. Resztę pokryliśmy z budżetu (dane pochodzą ze strony ZIKiT). Wynika z tego, że wpływy z podatków od nowych podatników pokryłyby wpływy z biletów!
Na tym nie koniec: - W dodatku przecież wszyscy przyjezdni, turyści, goście czy studenci dalej płaciliby za bilety, co znaczy, że mielibyśmy nadwyżkę. Pozostaje pytanie czy w celu posiadania darmowej komunikacji mieszkający i pracujących w Krakowie zapłaciliby tu swój podatek? Pytanie to jest chyba retoryczne – kończą autorzy listu.
Ale krakowski magistrat nie podziela ich entuzjazmu. - Ten pomysł jest utopijny. To dzielenie skóry na niedźwiedziu – mówi zirytowana Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta miasta. – Skąd mamy mieć pewność, że te 150 tys. osób faktycznie zapłaci podatki w Krakowie? Jeśli tego nie zrobią, miasto nie będzie miało wpływów. Wątpię, że 150 tys. ludzi, jak usłyszy, że będzie miało za darmo komunikację miejską, to zapłaci podatki w Krakowie – dodaje.
Jej zdaniem, jeśli miasto zrezygnowałoby z płatnych biletów, a pieniądze na utrzymanie komunikacji miejskiej czerpałoby z podatków, to wszyscy mieszkańcy – i jeżdżący i niejeżdżący autobusami i tramwajami – finansowaliby w całości komunikację miejską.
Kraków jak Tallin?
Pomysłodawcy darmowej komunikacji chcą wzorować się na stolicy Estonii. Tallin rzeczywiście wprowadził niedawno darmową komunikację dla swoich mieszkańców.
- Żadna metropolia europejska nie zdecydowała się na taki krok, mimo że są bogatsze miasta od Krakowa – podkreśla jednak Chylaszek. I dodaje, że w Tallinie z komunikacji miejskiej korzysta dużo mniej osób, tabor jest stary, a autobusy kursują rzadko. - W Krakowie mamy milion osób, a w całej Estonii jest niewiele więcej, bo ok. milion trzysta tysięcy, co tu więc porównywać? – mówi rzeczniczka prezydenta.
„Bądźmy odważni - podyskutujmy o tym”
Artur Wolny nie poddaje się jednak i ma nadzieję, że w mieście uda się choć wzbudzić dyskusję na ten temat. Zaznacza, że rozmawiał o tym z pozostałymi radnymi, a projekt wielu się podoba.
– Większość radnych jest konserwatywnych, dlatego ten projekt można traktować jako propozycje od młodych - tłumaczy Wolny. Przewodniczący Koła Młodych PO proponuje, by znaleźć złoty środek i wprowadzić np. karty mieszkańca z 50-procentową zniżką. - Bądźmy odważni - podyskutujmy o tym, nawet jeśli okaże się, że modelu idealnego nie da się wprowadzić od razu – kończy list Wolny.
Magistrat informuje jednak, że nie podejmie dyskusji w tej sprawie, a komunikacja zostanie płatna. Władze miasta podkreślają, że Kraków jest miastem rozwijającym się, stawia na komunikację miejską, którą musi być w stanie utrzymać na wysokim poziomie.
Autor: nf/k / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24