Jak przyznają inspektorzy KTOZ, początkowo wydawało się, że akcja będzie szybka. Kociak jednak stale wymykał się inspektorom oraz ochroniarzom, którzy przyłączyli się do akcji ratunkowej.
- Na próżno podsuwano kotu jedzenie, na próżno odzywano się do niego miło i czule. Kicia stwierdziła, że nie wyjdzie i trwała w swoim uporze, aż do chwili odpalenia silnika – relacjonują animalsi.
Uruchomienie silnika zaowocowało jedynie tym, że kot uciekł pod kolejny pojazd – tym razem za schronienie obrał samochód, którym na miejsce przyjechał... inspektor KTOZ.
"Pan z ochrony legł pod pojazdem i nawoływał kota, a A. (pracownik Towarzystwa – red.) czaił się z podbierakiem w oczekiwaniu na to, że kicia może raczy wyjść z czeluści na bruk" – czytamy w opisie interwencji zamieszczonym na portalu społecznościowym.
Sprytny Paszkocik
Ostatecznie kota udało się schwytać, chociaż potrzebnych było do tego aż troje inspektorów, dwie ochroniarki i dwóch przedstawicieli działu technicznego sklepu, na parkingu którego prowadzona była akcja. Samochód został podniesiony na lewarku i pozbawiony jednego koła, by łatwiej było dotrzeć do kociaka.
Ostatecznie zwierzę w transporterze pojechało do schroniska, wcześniej – jak zaznaczają animalsi – "groźnie ofukując i obmiaukując wszystkich". Kot dostał imię Paszkocik.
- Wykazał się inteligencją i sprytem, które przez sześć godzin pozwalały mu wodzić za nos próbujących go złapać dorosłych uczestników akcji – zauważają pracownicy KTOZ.
Autor: wini/ ks / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KTOZ