25 lat więzienia i obowiązek wpłacenia 200 tys. zł zadośćuczynienia - taki wyrok usłyszał Mirosław L., który we wrześniu 2013 roku zabił nożem 23-letniego studenta. Do zabójstwa doszło na ulicy Grodzkiej w centrum Krakowa. Student zginął, bo stanął w obronie swojej dziewczyny.
Skazany był już wcześniej karany w Wielkiej Brytanii. Tam odpowiadał m.in. za atak nożem i spowodowanie wypadku samochodowego po spożyciu alkoholu. W Polsce był poszukiwany w sprawie pijackiej burdy, którą wywołał w tramwaju miesiąc przed zabójstwem Dawida.
Agresywny, ale poczytalny
Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 6 na 7 września. Tego dnia Dawid świętował z przyjaciółmi swoje urodziny. Oświadczył się też swojej dziewczynie.
Mirosław L. był pijany i zaczął zaczepiać parę. 23-latek zareagował, wtedy doszło do awantury i przepychanki. W pewnej chwili bandyta wyciągnął nóż, dwukrotnie wbił go w klatkę piersiową młodego mężczyzny, a następnie odszedł z miejsca zdarzenia.
23-letni Dawid trafił do szpitala, a tam natychmiast na blok operacyjny. Nie odzyskał przytomności, zmarł nad ranem. Bandytę jeszcze tej samej nocy zatrzymała straż miejska. W jednej ręce miał zakrwawioną koszule, a w drugiej kebaba.
Po śmierci chłopaka ulicami Krakowa przeszedł marsz milczenia przeciwko przemocy.
W trakcie śledztwa w sprawie zabójstwa studenta Mirosław L. został poddany obserwacji psychiatrycznej. Biegli stwierdzili, że był on w pełni poczytalny. Biegły psycholog wskazał, że mężczyzna jest człowiekiem o bardzo silnym nastawieniu agresywnym i w nieprawidłowy sposób reaguje w sytuacjach trudnych.
Krakowski sąd skazał w czwartek Mirosława L. na 25 lat pozbawienia wolności, o warunkowe przedterminowe zwolnienie z więzienia najwcześniej może się starać po 22 latach.
Autor: wini / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24