Trójka turystów zjechała na foliowych workach ze szczytu Beskidu w Tatrach Zachodnich do Doliny Gąsienicowej. Fotografowi, który całą sytuację zauważył, mieli tłumaczyć, że "na Zachodzie tak się po górach chodzi". Tego dnia w Tatrach obowiązywał trzeci, znaczny, stopień zagrożenia lawinowego. Internauci podzielili się w ocenie zachowania turystów. TOPR stanowczo odradza takich praktyk.
– Zauważyłem, jak jeden z turystów, z pewnością dorosły człowiek, zaopatrzył swoje dwie towarzyszki w foliowe worki na śmieci wypełnione ubraniami i, pokazując w kierunku Doliny Gąsienicowej, powiedział: "Tam!". Trochę mnie to przeraziło – opowiada w rozmowie z tvn24.pl Paweł Dutka, fotograf tatrzański. Tym bardziej, dodaje, że turyści zjechali poza szlakiem turystycznym, chociaż ten znajdował się blisko.
Wydał worki i kazał im zjeżdżać
Według fotografa mężczyzna miał "wywierać presję" na swoje towarzyszki i namawiać je do niebezpiecznego zjazdu. Na ostrzeżenia Dutki, że w ten sposób ryzykuje swoje i kobiet zdrowie, miał odpowiedzieć, że "na Zachodzie tak właśnie się po górach chodzi i on tak od 30 lat robi".
- Gdyby sobie zjeżdżał sam, nic bym nie powiedział, niech robi, co chce. Ale on namawiał też te kobiety, które wyraźnie nie były przekonane - wyjaśnia fotograf.
Ostatecznie prowodyr całego zajścia zjechał "w stylu zachodnim", zostawiając swoje towarzyszki na szczycie. - Kobiety najpierw chciały zejść szlakiem, ale stwierdziły, że nie chcą, by ich znajomy czekał na nie na dole i zjechały. Szlak znajdował się jakieś pięć minut dalej, a samo zejście zajęłoby im jakieś 20 minut - ocenia Dutka.
Szczyt, z którego w niedzielę zjechali turyści, to mający 2012 metrów wysokości Beskid. Jest ostatnim od strony wschodniej szczytem Tatr Zachodnich.
"Janusz górskiej turystyki" czy "świetny pomysł"?
Fotograf opublikował zrobione przez siebie zdjęcia na grupie "Tatromaniacy" na portalu społecznościowym. Historia wywołała wśród internautów duże emocje. Jedni pisali, że "ręce opadają" i nazywali turystę "januszem górskiej turystyki". Inni bronili jednak "zjazdu w stylu zachodnim" i przyznawali, że sami chętnie praktykują taką formę rekreacji.
"Tez nie raz po tylku jechalem ostatnio sie to skonczylo peknieta koscia ogonowa ale tak sie zawsze robi na sniegu" - chwali się jeden z internautów (pisownia oryginalna). Kolejni piszą: "ja tez tak chcę!", "świetny pomysł!".
"Dobrze że mieli worki przynajmniej ratownikom chociaż to, z kosztów by odeszło" - podsumowuje inny mężczyzna (pisownia oryginalna).
"Pomylił Zachód ze Wschodem"
O sprawę zapytaliśmy Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. – Do nas sygnały o tej sytuacji nie dotarły. Pewnie gdyby temu turyście coś się stało, byłoby inaczej – zauważa Tomasz Wojciechowski, ratownik dyżurny TOPR.
I dodaje: - Fantazja ludzka nie zna granic, ale takiego zachowania absolutnie nie należy naśladować!
A co z deklaracjami turysty, że "na Zachodzie wszyscy tak zjeżdżają"? – Może pomylił mu się Zachód ze Wschodem, to brzmi bardziej prawdopodobnie – przypuszcza Wojciechowski.
Ratownik w rozmowie z tvn24.pl podkreślił, że zjazd na worku foliowym, szczególnie w takim miejscu, jest bardzo niebezpiecznym pomysłem. – Coś takiego jest absolutnie niesterowne. Znamy przykłady poważnych wypadków nawet na sankach, kiedy ktoś próbował zjeżdżać w miejscu do tego nieprzystosowanym – mówi Wojciechowski.
W niedzielę w Tatrach obowiązywał trzeci, znaczny, stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że lawinę może spowodować pojedynczy człowiek, a średnie lawiny mogą nawet schodzić samorzutnie.
Autor: wini/i/jb / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: | Paweł Dutka