Do wypadku doszło na drodze ekspresowej S52, na wysokości miejscowości Pogórze pod Skoczowem, na granicy powiatów cieszyńskiego i bielskiego, we wtorek po północy.
Ciemno, wiadukt, między jezdniami bariery energochłonne, między barierami szczelina. 80-centymetrowa szczelina ponad dziesięć metrów nad ziemią.
Zaczęło się od niegroźnej kolizji i od chęci pomocy.
Wezwał pomoc, wracał do rodziny
Jak wstępnie ustalili policjanci ze Skoczowa, 27-latka, jadąca seatem w kierunku Bielska-Białej, na wiadukcie wpadła w poślizg i uderzyła w bariery ochronne. W efekcie uderzenia plastikowe elementy jej auta i barierek spadły na jezdnię prowadzącą do Cieszyna.
Tymczasem, w kierunku Cieszyna tym samym wiaduktem przejeżdżał akurat 36-letni kierowca. Podróżował ze swoją żoną oraz córkami w wieku czterech i siedmiu lat. Najechał na plastikowe elementy, które uszkodziły podwozie i przednie koło w jego kii sportage.
Mężczyzna zatrzymał się na poboczu na początku wiaduktu. Gdy zobaczył, że po drugiej stronie doszło do kolizji, postanowił sprawdzić, czy kierowca seata nie potrzebuje pomocy. Przeszedł przez bariery do 27-latki, następnie wezwał pomoc drogową i pogotowie.
- Po upewnieniu się, że pomoc dotrze do tej pani, wracał do swojego samochodu. Prawdopodobnie przechodził w innym miejscu i z powodu ciemności - bo droga w tamtym miejscu nie jest oświetlona - nie zauważył szczeliny między jezdniami, spadł z wysokości i niestety zginął - mówi Krzysztof Pawlik z policji w Cieszynie.
Szczegółowe okoliczności tego zdarzenia wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratury.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice