Już wracali do domu, ale młodszy z nich oblał jeszcze benzyną opony i podpalił. Usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. W niedzielnym karambolu na trasie S1 uczestniczyło 21 samochodów, zginął 36-letni kierowca, 18 osób zostało rannych.
Od początku zakładano, że to gęsty dym był najbardziej prawdopodobną przyczyną tragicznego karambolu na S1 w Jaworznie, do którego doszło w niedzielę po godzinie 22.
Pod wiaduktem znaleziono opony, wiele z nich było spalonych, jeszcze rano się dymiły. Wiadukt był mocno osmolony.
W poniedziałek prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. W środę policjanci zatrzymali w Sosnowcu dwóch mężczyzn w wieku 24 i 34 lat. Jak informuje policja, byli zaskoczeni wizytą funkcjonariuszy i bez oporu oddali się w ich ręce. Śledczy nie zdradzają, jak do nich dotarli.
Starszy z mężczyzn został już zwolniony. To młodszy miał podpalić opony. Usłyszał zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa w ruchu lądowym, którego skutkiem była śmierć. Grozi mu nawet 12 lat wiezienia, dlatego prokuratura zawnioskowała o areszt tymczasowy.
- Zachowali się bezmyślnie, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, ale też nie przypuszczali, że to się może skończyć taką tragedią - mówi Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji.
Podpalenie i karambol
Z ustaleń policji wynika, że w niedzielę wieczorem pod wiaduktem drogi S1 spotkali się dwaj mężczyźni. Opalali tam miedziane kable (tak robią zbieracze złomu, by odzyskać metal sprzedać). Już wracali do domu, ale młodszy z nich zatrzymał się przy składowisku opon, oblał je benzyną i podpalił.
Kłęby gęstego dymu uniosły się nad wiadukt.
- Rozmawialiśmy z kierowcą, który jako pierwszy wjechał w dym. Poruszał się ciągnikiem siodłowym. Gdy wjechał w dym, gwałtownie nacisnął pedał hamulca, przez co następne samochody zaczęły na niego najeżdżać. Tak doszło do karambolu i wypadku śmiertelnego - wyjaśniał nam obecny na miejscu wypadku policjant.
W ciągnik wjeżdżały kolejne samochody. W sumie na obu jezdniach zderzyło się 21 samochodów.
Śmierć i kara
W karambolu rannych zostało 19 osób. Najciężej 36-letni mężczyzna z Tomaszowa Mazowieckiego. Był zakleszczony w audi. Strażacy wydobyli go przy pomocy specjalistycznego sprzętu, a ratownicy z pogotowia podjęli reanimację.
Podróżował z żoną i dwójką dzieci. Nie udało się go uratować.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja