61-latkę znaleziono przy drzwiach, prawdopodobnie uciekała przed ogniem, który sama zaprószyła. Piła, znosiła do mieszkania śmieci, ale sąsiedzi opłakują jej śmierć. Pożar wybuchł w czwartek o świcie, mieszkańcy mogli już wrócić do domu.
Strażacy zostali zaalarmowani o pożarze w kamienicy przy ul. Gogola w Zabrzu dzisiaj o godz. 6.50. - Musiał wybuchnąć dużo wcześniej, z okna już wydobywały się płomienie. Został późno zauważony, bo okno wychodzi na podwórze - mówi Krzysztof Grabowiec, rzecznik państwowej straży pożarnej w Zabrzu.
Płonęło mieszkanie na I piętrze. Tuż za drzwiami wejściowymi, w kuchni leżała 61-letnia kobieta. - Pewnie próbowała uciec. Już nie żyła, prawdopodobnie na skutek zatrucia gazami, bo nie była poparzona - mówi Grabowiec.
Kolejna izba - pokój był niemal doszczętnie spalony. Tam musiało być zarzewie ognia. - Kobieta mogła zasnąć z papierosem lub przy świeczce. Świeciła świeczkami, bo nie miała prądu - mówi Agnieszka Żyłka, rzeczniczka zabrzańskiej policji.
Strażacy musieli ewakuować sąsiadów 61-latki. - Mieszkankę parteru wyprowadziliśmy schodami. Małżeństwo z kilkuletnim dzieckiem z II piętra po drabinie przy oknie, bo klatka schodowa była bardzo zadymiona - mówi Grabowiec.
Piła, śmieciła, ale ją lubili
61-latka piła. Tragicznego dnia, jak mówi Żyłka, sąsiedzi też wyczuli od niej alkohol, kiedy spotkali ją na spacerze z psem. Znosiła do mieszkania śmieci. - Ale ludzi zmartwiła jej śmierć. Nie skarżyli się na nią, była lubiana - mówi Żyłka.
Strażacy musieli wyrzucać przez okno mieszkania ofiary pożaru sterty gazet i ubrań, żeby ugasić ogień.
Sąsiedzi mogli już wrócić do swoich mieszkań.
To trzeci pożar z ofiarą śmiertelną w Zabrzu w tym roku.
Tragiczny pożar wybuchł w ostatni dzień roku w Zabrzu:
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja