- Rodziny górników mają świadomość, że to niebezpieczny zawód, ale to niebezpieczeństwo jest we mgle, oddalane i kiedy się stanie, jest tragedią, teraz podwójną, ponieważ jest czas przedświąteczny i oni pewnie mieli jakieś plany na święta. Przeżywają lęk o przyszłość, o jutro i towarzyszenie im jest wystarczającym wsparciem - mówił na antenie TVN 24 o tragedii na kopalni psycholog Leszek Mellibruda.
Psycholog, profesor Leszek Mellibruda odniósł się do wypadku w czeskiej kopani w Karwinie, gdzie na skutek wybuchu metanu zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków.
Wsparcie
O wsparciu dla rodzin ofiar psycholog mówił:
- Chodzi o towarzyszenie w bardzo trudnych chwilach. Wprawdzie rodziny górników mają świadomość, że to zawód niebezpieczny, stykają się na co dzień z zagrożeniem, ale jak to zwykle bywa, to jest nie tyle lekceważone, ile oddalane, troszkę we mgle niebezpieczeństwo. I kiedy ono się stanie, jest tragiczne. Podwójne dzisiaj, ponieważ jest okres przedświąteczny, prawdopodobnie ci ludzie mieli pewnie jakieś plany na święta.
- To są osoby, które przeżywają globalną dezorientację, lęk dotyczący przyszłości i jutra. Towarzyszenie w tym silnym doznaniu jest wystarczającym wsparciem. Podporą, kiedy jesteśmy w obecności kogoś, kto nas rozumie, nie boi się, kto może przyjąć trochę naszego napięcia, bólu, lęku, żalu.
Poszukiwanie winowajców
Psycholog odniósł się do słów ojca jednej z ofiar, 29-letniego górnika, który na konferencji prasowej pod kopalnią zarzucał jej władzom, że zasłaniają czujniki metanu.
- Zwykle poszukujemy winowajców, powodów, dla których to się stało. To jest myślenie magiczne, nie zmieni sytuacji, ale lepiej nam sobie poradzić z taką sytuacją, kiedy obarczymy coś lub kogoś. To było nieszczęście, które jest wpisane w ten zawód, ale tu racjonalność nie wystarcza, tu zmierza się do schematów, odruchów. Łatwiej nam znieść ból, jeśli potrafimy to ulokować, że nie zdarzyło się nie wiadomo skąd.
Odraczanie pomocy
Ratownicy nie mogą zejść z pomocą kolegom ze względu na niebezpieczne stężenie metanu - jak oni sobie z tym radzą?
- To trudna sytuacja, szczególnie dla tych osób, które są nastawione na pomoc, których treść pracy na tym polega - mówi prof. Mellibruda. - Ale umiejętność odroczenia niesienia pomocy mieści się w obrębie ich profesjonalizmu. Oni wiedzą, że są gotowi do poświęceń, ale nie za wszelką cenę, nie tak by do śmierci dokładać następną śmierć. To czekanie jest naładowane napięciem i gotowością, ale umiejętność odraczania jest ważna.
Solidarność i rozpacz
Pod kopalnię w Karwinie przyjeżdżają teraz górnicy, koledzy ofiar.
- Ta solidarność górników buduje poczucie bezpieczeństwa rodzinom, daje poczucie, że wszyscy to rozumieją. Chociaż to nie jest teraz najważniejsze. Rodziny po prostu cierpią, przeżywają rozpacz. To rzecz naturalna, człowiek ma prawo i powinien przeżyć przykre uczucia, bo jest powód. Udawanie, trzymanie maski to niewłaściwe zachowania, bo kiedyś zaprocentują.
Najbliżsi górników w stresie pourazowym, związanym z odejściem bliskiej osoby. To jedno z najpotężniejszych obciążeń psychicznych. Przejście przez ten ból, zaakceptowanie go jest elementem zdrowszego reagowania, ażeby ten stres nie przeciągnął się na wiele miesięcy.
Chociaż te rodziny będą pamiętać bardzo długo o tym co się stało.
Wyciąganie kolegów
Profesor Mellibruda jest pewien, że ratownicy poradzą sobie z faktem, że nie idą już po żywych kolegów.
- To są profesjonaliści, są przygotowani. Dla nich to jest pytanie techniczne, co mają zabrać, jak będą transportować. Myślenie przestawia się na restrykcyjne, zadaniowe. Tam nie ma miejsca na emocje, nie ma miejsca na przeżywanie rozterek. Oni po prostu działają tak jak zostali przygotowani. To są odruchy - na tym polega profesjonalizm - procedury, wyuczone kroki.
- Potem dopiero przychodzi refleksja - kończy psycholog.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice