Zarzut nieudzielenia pomocy usłyszał w piątek były już wiceprezydent Częstochowy Mirosław S., który w środę potrącił 10-letniego rowerzystę. Choć mężczyzna nie kwestionuje, że brał udział w zdarzeniu, nie przyznał się do winy. Jeszcze przed przedstawieniem zarzutu stracił stanowisko wiceprezydenta.
Informację o przedstawieniu Mirosławowi S. zarzutu przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. Chodzi o czyn z art. 162 Kodeksu karnego. Zgodnie z tym przepisem, kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Potrącił i odjechał
W środę około godziny 18 w miejscowości Nierada pod Częstochową samochód marki Toyota zatrzymał się przed znakiem stop, by przepuścić przejeżdżającą grupę rowerzystów.
Po chwili kierowca toyoty wymusił jednak pierwszeństwo i potrącił 10-letniego rowerzystę. Zatrzymał się, ale nie wysiadł, zaraz potem pojechał dalej.
Taką sytuację śledczy odtworzyli między innymi na podstawie nagrania z wideorejestratora samochodu, jadącego za toyotą oraz rozmów ze świadkami.
- Sprawca wypadku zbiegł z miejsca zdarzenia - mówił Tomasz Ozimek.
Toyota należy do wiceprezydenta
Policjanci ustalili, że toyota należy do Mirosława S. z Dąbrowy Górniczej, wiceprezydenta Częstochowy. Pojechali do niego, ale nie zastali go w domu.
Następnego dnia rano udało się zatrzymać Mirosława S. Badanie alkomatem wykazało, że w chwili zatrzymania miał jeden promil alkoholu we krwi.
Pytany o to, podejrzany odpowiedział, że pił alkohol dopiero wieczorem, po powrocie do domu. W kwestii stanu trzeźwości S. w chwili kolizji wypowiedzą się biegli z zakresu medycyny sądowej.
Nie przyznał się do winy
- Mirosław S. nie przyznał się do zarzucanego mu przestępstwa. W swoich wyjaśnieniach nie negował uczestnictwa w zdarzeniu, stwierdził jednak, że nie zatrzymał się i odjechał z miejsca zdarzenia, gdyż ocenił, że rowerzyście nie stało się nic poważnego - powiedział prok. Ozimek. Po przesłuchaniu S. został zwolniony za poręczeniem majątkowym w wysokości 15 tys. zł. Jeszcze przed przedstawieniem zarzutów prezydent Częstochowy odwołał go z funkcji wiceprezydenta.
Prokuratura ustala okoliczności sprawy. Nie wiadomo jeszcze czy były wiceprezydent odpowie za spowodowanie wypadku. Jeśli lekarze ocenią, że obrażenia poszkodowanego trwały krócej niż siedem dni, zdarzenie zakwalifikowane zostanie, jako wykroczenie.
- Dziecko trafiło pod kompleksową opiekę chirurgów. Jest w dobrym stanie, niezagrażającym zdrowiu i życiu. Zostało poddane kompleksowej diagnostyce, by wykluczyć urazy głowy i kończyn. Takich obrażeń nie stwierdzono - mówi Anna Ginał, rzeczniczka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. - Dziecko ma nieznaczne otarcia naskórka, drobne urazy mechaniczne. Jeśli nic się nie zmieni w najbliższym czasie, lekarze zdecydują o wypuszczeniu go do domu.
Urlop na żądanie
Mirosław S. jest prawnikiem po aplikacji sędziowskiej. Zanim został samorządowcem, pełnił kierownicze funkcje między innymi w bankach i NFZ, zasiadał w zarządach wielu spółek. Ma 57 lat.
Wczorajszy komunikat częstochowskiego magistratu brzmiał: "Jeden z pracowników funkcyjnych Urzędu Miasta Częstochowy poinformował w czwartek rano, że nie będzie go w pracy w związku ze zdarzeniem drogowym, którego był uczestnikiem. Wziął urlop na żądanie".
Urząd miasta nie miał wtedy informacji o zatrzymaniu wiceprezydenta.
- Dzisiaj Mirosław S. został odwołany ze stanowiska. Jego obowiązki przejęły inne osoby w urzędzie - powiedział nam Włodzimierz Tutaj, rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie.
Autor: mag,js/gp,rzw / Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock