Termometry w woj. śląskim od kilku dni pokazują ponad 30 stopni. Brak opadów powoduje coraz większe zagrożenie pożarowe. W Częstochowie i okolicach doszło w sobotę do kilku groźnych pożarów. Płonęły łąki, pola i lasy. Z powodu upałów, pełne ręce roboty mają również lekarze - fala omdleń, odwodnień i udarów widoczna jest na szpitalnych oddziałach ratunkowych. - Pijmy dużo wody, chrońmy głowy przed słońcem - apelują lekarze.
W sobotę na obrzeżach Częstochowy płonęły łąki i pola. Okoliczni mieszkańcy podejrzewają podpalenie. Ci, którzy byli na miejscu, twierdzą, że widzieli dwa zarzewia ognia. - Jeszcze 100 metrów i poszłoby w zabudowania gospodarcze, głównie stodoły - mówi jeden z mieszkańców.
W innym miejscu w Częstochowie doszło później również do pożaru lasu. Tam przyczyną mogły być przeciążone linie wysokiego napięcia. - Był wielki szum i duże uderzenie. Spadła kula ognia. Wszystko wskazuje na to, że linie jest przeciążona podczas upałów. Wiszą bardzo nisko nad lasem - opowiada pan Andrzej z Częstochowy.
"Sytuacja jest tragiczna"
Niebezpiecznie było także w miejscowości Koziegłowy w powiecie myszkowskim, gdzie paliło się poszycie leśne na powierzchni około 30 arów. - Sytuacja jest tragiczna. Mamy trzeci stopień zagrożenia pożarowego, wilgotność wynosi 15 procent. O ile nie popada deszcz i nie zmienią się warunki pogodowe, zapewne będzie coraz gorzej - mówi Wojciech Patrzałek z nadleśnictwa Złoty Potok.
- Należałoby zwrócić uwagę wszystkim, którzy wchodzą do lasu, żeby zachowali jak największą ostrożność. Nie mówię już o używaniu ognia otwartego. Przede wszystkim nie wolno w lesie palić papierosów - dodaje Patrzałek.
Udary, omdlenia i odwodnienia
Z powodu upałów więcej pracy mają nie tylko strażacy, ale i ratownicy medyczni oraz lekarze. Karetki wyjeżdżają częściej, niż zazwyczaj.
- Pijemy za mało wody. Nie chronimy też strategicznych okolic naszego ciała przed słońcem. Mało chodzimy w kapeluszach, nie mamy czapek, a długo się wygrzewamy i opalamy nad wodą oraz spacerujemy w parkach - zauważa Czarosław Kijonka, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu.
Opowiada, że jednym z jego pacjentów jest młody chłopak, który dopiero co wrócił z wakacji. - W nocy miał dreszcze, a następnego dnia na chwilę stracił przytomność. Jego skóra jest nadmiernie ucieplona, bo od ostatniego tygodnia wygrzewał się na słońcu. Ma bardzo silne bóle głowy - mówi Kijonka.
Znacznie rzadziej w czasie największych upałów z domów wychodzą osoby starsze. Niestety, również mniej piją. A to może być bardzo niebezpieczne. - Zażywają dużo różnych leków, a one mają wzajemne interakcje w organizmie. Do ich metabolizmu potrzebna jest woda. Nawet jeśli nie wychodzimy z mieszkania, a jest w nim gorąco, musimy uzupełniać wodę, bo mamy wyjątkowo duże parowanie przez skórę - apeluje ordynator SOR w sosnowieckim szpitalu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski