17 lat temu we własnym mieszkaniu zamordowany został 67-latek. Morderca - jak stwierdzili śledczy - działał ze szczególnym okrucieństwem. Podpalił mieszkanie, by zatrzeć ślady, i był już chyba pewien, że uniknął odpowiedzialności.
Do zabójstwa doszło 20 września 2003 r. w Tychach na ul. Darwina. Nieznany sprawca dopuścił się tam zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem 67-letniego tyszanina, a następnie, w celu zatarcia śladów, podpalił mieszkanie. Wydawało się już, że zagadka tej zbrodni pozostanie nierozwiązana, a zabójca nie poniesie kary.
Policjanci zapewniają jednak, że nigdy nie odłożyli akt sprawy na półkę. - Wykonane czynności, w tym wykorzystanie najnowszych technik śledczych, pozwoliło na zebranie nowych dowodów, na podstawie których, decyzją prokuratora prowadzącego śledztwo, tyscy policjanci zatrzymali 47-letniego mężczyznę - informują teraz.
Zarzuty i areszt
Zebrane dowody pozwoliły Prokuraturze Rejonowej w Tychach na przedstawienie mieszkańcowi tego miasta zarzutu zabójstwa. Sąd przychylił się również do wniosku śledczych i tymczasowo aresztował tyszanina na trzy miesiące. Za zabójstwo Kodeks karny przewiduje karę nawet dożywotniego więzienia. Szczegółów śledczy nie ujawniają. Nie informują też, czy podejrzany, który w czasie, gdy doszło do zbrodni, miał 30 lat, przyznał się do winy.
- Ta sprawa to kolejny przykład, że żaden przestępca nie może spać spokojnie i musi się liczyć z tym, że za swoje przewinienia może zostać ukarany, nawet po wielu latach - podkreślają policjanci.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Śląska policja