W trakcie jazdy na zakręcie w taksówce otwierają się tylne drzwi i na jezdnię wypada dziecko. Podnosi się i ucieka przed nadjeżdżającym autem dostawczym. Przed chodnikiem znowu upada. Wstrząsające nagranie z kamery monitoringu pojawiło się w internecie. Policjanci dotarli do filmu, a potem do kierowcy taksówki.
Kierowca taksówki okazał się ojcem czteroletniego chłopca, który wypadł z jego samochodu. Wypadek miał miejsce w Tarnowskich Górach. Policja sprawdza, czy doszło do narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Cały zebrany materiał dowodowy zostanie przesłany do tarnogórskiej prokuratury - informuje Damian Ciecierski, rzecznik tarnogórskiej policji.
"Syn wyślizgnął się z pasów"
W internecie krąży wstrząsające nagranie, zarejestrowane w poniedziałek przez kamerę na posesji w Tarnowskich Górach.
Z jadącej taksówki, skręcającej w ulicę Płonki, na jezdnię wypada małe dziecko. - Chłopiec o mały włos nie został przejechany przez samochód, z którego wypadł, oraz potrącony przez jadący tuż za nimi duży pojazd. Dlatego dziwne, że nikt tego nie zgłosił. Przecież tam mogło dojść do tragedii - mówi Ciecierski.
Dotarł do nagrania, bo śledzi media społecznościowe.
Dzielnicowy, na którego terenie doszło do niebezpiecznego zdarzenia, rozpoznał samochód i wiedział, gdzie jest zaparkowany. Ustalił, że volkswagenem kierował 30-letni tarnogórzanin, a chłopiec, który wypadł z samochodu, to jego czteroletni syn. Był to jego prywatny przejazd. W aucie była jeszcze babcia chłopca, która siedziała obok kierowcy. Jechali do sklepu.
Dziecku na szczęście nic poważnego się nie stało.
Ojciec chłopca wyjaśnił dzielnicowemu, że syn siedział na fotelu przystosowanym do przewożenia dzieci i miał zapięte pasy bezpieczeństwa. Przypuszcza, że dziecko wyślizgnęło się z pasów bezpieczeństwa i otworzyło drzwi pojazdu, kiedy samochód skręcał w lewo.
Policjanci apelują do osób, które są świadkami podobnych zdarzeń, aby natychmiast ich o tym informować: - Jeżeli szybko otrzymamy informację, to szybko dotrzemy do sprawcy zdarzenia lub osoby poszkodowanej, której niejednokrotnie możemy uratować życie.
"Rodzice nie włączają blokady drzwi tylnych"
Nagranie obejrzał Arkadiusz Kuzio z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - Widać, że dziecko trzyma rękę na klamce do otwierania drzwi, więc samoczynnie otworzyło te drzwi i na zakręcie doszło do przechylenia auta, co spowodowało przeciążenie i wypadnięcie chłopca z tego pojazdu - ocenia Kuzio.
Uważa, że częstym błędem rodziców jest niewłączanie blokady drzwi tylnych. - Po to mamy tę blokadę, żeby od środka nie było możliwości ich otworzenia. Otwieramy je my jako rodzice. To daje nam gwarancję bezpieczeństwa, że dziecko samodzielnie ich nie otworzy i nie wypadnie nam z samochodu - mówi ekspert.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja