Waży 16 kilogramów, ma wymiary 20x15x10 cm i jest teraz najbardziej poszukiwanym urządzeniem na południu Polski. W defektoskopie Gammamat TI-F jest bowiem promieniotwórczy iryd. Pracownik zostawił urządzenie na budowie i prawdopodobnie ktoś je zabrał. W poszukiwania, oprócz policji, zaangażowane są służby wojewody śląskiego, Państwowa Agencja Atomistyki oraz szpital w Zabrzu.
Jak sama nazwa wskazuje, urządzenie wykorzystywane jest do wykrywania defektów konstrukcji żelbetowych. Działa jak rentgen i jest powszechnie używane na budowach.
Egzemplarz, o którym zrobiło się dzisiaj głośno, zaginął w środę wieczorem na budowie ciepłociągu przy ul. Reymonta w Zabrzu. Odpowiedzialny za defektoskop operator zapomniał go wziąć po pracy. Zorientował się, gdy był już w sąsiednich Gliwicach. Natychmiast wrócił na plac budowy, ale urządzenia już nie było.
Groźne ziarenko metalu
Państwowa Agencja Atomistyki ostrzega, że urządzenie jest niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzi. Tak naprawdę groźne jest sześciomilimetrowe ziarenko metalu, zamknięte w defektoskopie. To iryd.
- Wysokoaktywne źródło promieniowania. Jeżeli ktoś miałby bezpośredni kontakt z tym metalem, trzymał w ręce, włożył do kieszeni, to może ulec poparzeniu. Podobnie przy połknięciu. Iryd może spowodować nawet śmierć - mówi Monika Kaczyńska, rzeczniczka PAA.
Żeby kogoś poparzyć albo wywołać wymioty, wystarczy skierować na niego wiązkę promieniowania irydu. Kaczyńska jednak uspokaja, że uruchomić defektoskop nie jest łatwo.
- Trzeba mieć do tego odpowiedni klucz, dedykowane urządzenie odkodowujące, którego operator nie zgubił - mówi rzeczniczka.
Jeszcze trudniej otworzyć obudowę, która wykonana jest przede wszystkim z uranu. Łom nie pomoże, nic nie da nawet zrzucenie z dużej wysokości.
Dopóki nie dojdzie do otwarcia, nie ma niebezpieczeństwa.
Złomowiska pod lupą
Służby, zaangażowane w poszukiwanie defektoskopu na wszelki wypadek powiadomiły szpital w Zabrzu, że mogą mieć pacjentów poszkodowanych promieniowaniem irydu. Sprawdzane są złomowiska, kontrolowani ludzie, trudniący zbieraniem złomu. - Defektoskop nie powinien tam trafić, bo ostrzegaliśmy skupy złomu przed tego typu urządzeniami - mówi Kaczyńska.
Na defektoskopie widnieje napis, że w środku znajduje się materiał promieniotwórczy iryd.
Chociaż to konkretny operator jest przypisany do defektoskopu i powinien go pilnować, jak oka w głowie, konsekwencje finansowe, jak mówi Kaczyńska, poniesie jego kierownik. - A to nie jest tanie urządzenie, w końcu uranowe - mówi rzeczniczka.
Urządzenie z promieniotwórczym ziarenkiem metalu zaginęło w Zabrzu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: KMP Zabrze