Czteromiesięczna dziewczynka była maltretowana przez pół życia. Podejrzane trzy osoby

Niemowlę trafiło do szpitala z poważnymi obrażeniami
Do zdarzenia doszło w Siemianowicach Śląskich
Źródło: Google Earth

Lekarze ocenili, że niemowlę ma ślady świeże i zagojone, musieli je operować. Prokuratura przyjęła, że dziewczynka była maltretowana przez dwa ostatnie miesiące, czyli pół swojego życia. Aresztowani są matka i jej partner, ale podejrzany jest również ojciec niemowlęcia.

26-latka z Siemianowic Śląskich poszła w piątek do lekarza rodzinnego z czteromiesięczną córką. Lekarz skierował dziecko na konsultację do szpitala, choć jeszcze nie podejrzewał przestępstwa.

Ze szpitala pediatrycznego w Chorzowie dziewczynka została przetransportowana do placówki o wyższych referencjach - do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. - Lekarz rodzinny nie zauważył nic, co wskazywałoby na znęcanie się. Ale lekarze w szpitalu stwierdzili krwiaki i złamania, świeże i zagojone. Niemowlę w ich ocenie było także niedożywione. Z powodu tych obrażeń przeprowadzili operację - mówi Tatiana Lukoszek, rzeczniczka policji w Siemianowicach.

Starsze dzieci zabrane do placówki

Zaalarmowani policjanci rozpoczęli poszukiwania 26-letniej matki niemowlęcia. Nie było jej w szpitalu przy dziecku ani pod adresem zamieszkania. Od jej dawnych sąsiadów dowiedzieli się, że kobieta się wyprowadziła. Ustalili jej nowy adres.

Okazało się, że ma w sumie trójkę dzieci, każde z innym mężczyzną. Dwuletni syn i pięcioletnia dziewczynka zostali umieszczeni w domu dziecka. - Nasza placówka to zwykłe mieszkania (tzw. mieszkania rodzinkowe), w każdym prócz pokoi jest jedna łazienka i jedna kuchnia. Nie mamy możliwości izolacji nowych dzieci, a mamy obowiązek je przyjmować. Zresztą izolacja byłaby dla nich niebezpieczna - mówi Katarzyna Stawik, dyrektorka placówki opiekuńczo-wychowawczej w Siemianowicach.

Rodzeństwo po przebadaniu przebywa wśród innych dzieci. Według Stawik, dwulatek i pięciolatka są w dobrym stanie zdrowia, nie wyglądają na przerażone i szybko się zaaklimatyzowały.

Mama, tata i partner mamy nie przyznają się

26-latka mieszkała z dziećmi i 31-letnim mężczyzną, który jest ojcem jej dwuletniego syna. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące pod zarzutem znęcania się ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do 10 lat więzienia.

Partner matki niemowlęcia nie wie, skąd się wzięły obrażenia u dziecka
Partner matki niemowlęcia nie wie, skąd się wzięły obrażenia u dziecka
Źródło: śląska policja

- Podejrzane mamy trzy osoby - mówi Beata Cedzyńska, prokurator rejonowa w Siemianowicach. - Taki sam zarzut usłyszał 32-letni ojciec niemowlęcia, które przebywało również pod jego opieką - dodaje.

Jednak sąd odrzucił wniosek o areszt dla 32-latka. Prokuratura zamierza złożyć zażalenie od tej decyzji.

- Przyjęliśmy, że maltretowanie dziecka trwało dwa miesiące, bo do lutego dziewczynka przebywała w szpitalu i wtedy jej stan był dobry - mówi Cedzyńska.

Czas cierpienia dziecka ustalono także na podstawie obrażeń i zeznań świadków.

Wszyscy podejrzani wyjaśniali w prokuraturze, że nie wiedzą, skąd się wzięły obrażenia u dziewczynki.

Organizacje pozarządowe alarmują, że w czasie epidemii rośnie przemoc domowa, a dla ofiar nie ma pomocy państwa, zwłaszcza dla dzieci.

Fundacja "Dajemy dzieciom siłę" apeluje: zgłaszaj przemoc. Jeśli za ścianą słyszysz płacz lub krzyk, dzwoń na 112.

Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę - Za drzwiami_1913310398968514
Za drzwiami mieszka Maja - spot Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę
Źródło: Dajemy Dzieciom Siłę
Czytaj także: