Mężczyzna zapukał do drzwi 77-latka o 10 rano i powiedział, że ma pieniądze z ZUS dla jego żony. Ale zamiast dać, zabrał mieszkańcowi 1800 zł. Jest poszukiwany, a ZUS przestrzega, że nie wysyła pracowników do domu klientów.
W środę 13 listopada około godziny 10 do drzwi mieszkania 77-latka z Rydułtów pod Wodzisławiem Śląskim zapukał mężczyzna, podający się za pracownika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Poinformował mieszkańca, że ma pieniądze dla jego żony. Już to powinno zaniepokoić męża.
- Zakład nie wysyła swoich pracowników do domów klientów i nie organizuje spotkań w ich domach - zaznacza Beata Kopczyńska, regionalna rzeczniczka ZUS w województwie śląskim.
Oszustwo było modelowe. Z doświadczeń policjantów pracujących przy tego typu sprawach wynika, że fałszywi pracownicy instytucji zaufania publicznego wybierają na swoje ofiary ludzi w starszym wieku i odwiedzają ich w godzinach dopołudniowych, kiedy młodsi członkowie ich rodzin są w pracy lub w szkole.
Z szafki zginęło 1800 złotych
Żony 77-latka nie było w domu. Powiedział, że w takim razie przyjdzie innym razem, kiedy żona będzie obecna.
Zanim się jednak pożegnał, przez chwilę był w mieszkaniu, wpuszczony przez mężczyznę.
- 77-latek zorientował się po jego wyjściu, że z szafki zginęło mu 1800 złotych - mówi Marta Pydych, rzeczniczka policji w Wodzisławiu Śląskim.
Policja poszukuje mężczyznę z portretu pamięciowego, który sporządziła na podstawie opisu okradzionego mężczyzny.
Pydych: dobrze zapamiętał jego wygląd oraz charakterystyczny głos. Powiedział, że był kobiecy, cienki.
Policja prosi o kontakt każdą osobę, która rozpoznaje mężczyznę z portretu pamięciowego lub ma informacje dotyczące tego zdarzenia.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja