- Zawiniły rutyna i pośpiech lekarzy - twierdzi kobieta, która urodziła w szpitalu martwe dziecko. Prokurator dwa razy umorzył śledztwo w tej sprawie. Ale rodzice sami skierowali do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm lekarzom i położnej.
Przed Sądem Rejonowym w Sosnowcu ruszył we wtorek proces dwóch lekarzy i położnej, oskarżonych w sprawie pacjentki, u której w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim w porę nie rozpoznano zagrożenia ciąży. Dziecko urodziło się martwe.
Przeciwko tym osobom rodzice dziecka oraz ich pełnomocniczka skierowali do sądu subsydiarny akt oskarżenia, zarzucając im nieumyślne narażenie dziecka i matki na utratę zdrowia i życia.
Prokuratura nie znalazła podstaw, by przedstawić zarzuty i w tej części umorzyła sprawę. Oskarżyła natomiast dwie inne osoby - lekarza i położną. Ich proces toczy się od września 2015 roku.
Sąd oddalił wniosek obrony o wyłączenie jawności sprawy.
Chłopczyk przyszedł na świat martwy
Jak wynika z aktu oskarżenia, odczytanego w sądzie przez pełnomocniczkę pokrzywdzonych mec. Joanna Jagiełłowicz-Bąkiewicz, jesienią 2012 r. u Eweliny Bednarskiej w sosnowieckim szpitalu nie rozpoznano w porę zagrożenia ciąży i nie wykonano sugerowanych przez lekarza prowadzącego badań w kierunku zatrucia ciążowego.
Kobietę wypisano ze szpitala. Po kilku dniach trafiła tam znowu w poważnym stanie. Chłopczyk przyszedł na świat martwy 5 listopada 2012 roku.
Osoby, które zasiadły na ławie oskarżonych, zajmowały się matką przed i w trakcie porodu. - Wszystkie osoby, wobec których od początku domagaliśmy się sprawiedliwości, są objęte w różnej skali zarzutami karnymi. To dla nas krok milowy - powiedział tuż przed rozpoczęciem procesu ojciec zmarłego dziecka Michał Bednarski.
W 2015 roku sosnowiecka prokuratura oskarżyła jednego z lekarzy, do którego na izbę przyjęć kobieta zgłosiła się z rozpoczętą akcją porodową, o narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Położna została oskarżona o podrobienie dokumentu, dotyczącego hospitalizacji matki dziecka. Według opinii biegłych, w toku hospitalizacji doszło do szeregu uchybień.
Pośpiech i rutyna
Śledczy uznali, że materiał dowodowy dawał postawy do przedstawienia zarzutów tylko jednemu z lekarzy i położnej. Prokuratura nie znalazła podstaw do przypisania lekarzowi zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka - pod takim kątem także badano tę sprawę. Zarówno rodzice zmarłego dziecka, jak ich pełnomocniczka, są przekonani, że odpowiedzialność za śmierć dziecka spoczywa nie tylko na tych dwóch osobach. Ich doniesienie dotyczy dwóch innych położnych i trzech lekarzy.
Po umorzeniu ich wątku śledztwa małżonkowie postanowili sformułować subsydiarny akt oskarżenia.
- Chcę usłyszeć: winni - mówi pani Ewelina. - Zawiniły pośpiech i rutyna - dodaje.
Oskarżyciele chcą, by w trakcie procesu opinię w tej sprawie sporządzili biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku.
- W mojej ocenie opinia, na podstawie której prokurator umorzył postępowanie względem tych osób, nie jest pełnowartościowym dowodem i nie wyjaśniła wszystkich kluczowych kwestii - powiedziała pełnomocniczka Bednarskich mec. Joanna Jagiełłowicz-Bąkiewicz. Jak dodała, niewykluczone, że prokuratura przystąpi do sprawy, która właśnie się rozpoczęła.
Specjalista: opieka w szpitalu fatalna, anachroniczna
Po tragedii rodziców w sosnowieckim szpitalu od obowiązków kierowniczych został odsunięty szef oddziału ginekologiczno-położniczego, ponieważ pojawiły się zastrzeżenia co do prawidłowości funkcjonowania oddziału. Jak wyjaśniali przedstawiciele kierownictwa placówki, podstawą tej decyzji były wnioski sformułowane przez rzecznika praw pacjenta, który zainteresował się sprawą po monitach rodziców dziecka w resorcie zdrowia.
Wcześniej zastrzeżenia do sposobu funkcjonowania oddziału miał ekspert z zakresu położnictwa. Rzecznik praw pacjenta uznał, że szpital naruszył prawo pacjentki do informacji oraz do dokumentacji medycznej. Wniósł o pouczenie personelu o obowiązujących przepisach i wyciągnięcie sankcji wobec osób winnych naruszenia praw pacjenta.
W kolejnym piśmie, opierając się na opinii specjalisty z zakresu ginekologii i położnictwa prof. Krzysztofa Preisa, rzecznik stwierdził, że naruszenie praw pacjenta miało szerszy zakres i dotyczyło także świadczeń medycznych. W konkluzji swej opinii prof. Preis wskazał na "szereg uchybień w nowoczesnym prowadzeniu całej ciąży i opiece perinatalnej". Profesor wyraził przekonanie, że ciężarnej nie zapewniono dostępu do pełnych świadczeń medycznych zgodnych ze współczesną wiedzą położniczą. Opiekę nad pacjentką określił jako "fatalną", "anachroniczną". Zaznaczył zarazem, że ze względu na brak dostatecznych informacji nie sposób wskazać związku przyczynowego pomiędzy tą opieką a zgonem dziecka.
Pokrzywdzeni chcą także dochodzić swoich praw na drodze cywilnej. Na razie skierowali tzw. zawezwanie do próby ugodowej – zarówno do szpitala, jak i osób, które odpowiadają przed sądem. Nikt się na to nie zgodził, wkrótce do sądu trafi pozew. Niezależnie od sprawy karnej i roszczeń cywilnych sprawą okoliczności śmierci dziecka zajął się też - w postępowaniu dyscyplinarnym - sąd lekarski. Stanęło przed nim trzech ginekologów sosnowieckiej placówki. Jak powiedziała mec. Jagiełłowicz-Bąkiewicz, sąd uznał prawomocnie wszystkich lekarzy za winnych uchybień.
Autor: mag/gp/jb / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice