Trzy razy w ciągu godziny interweniowali policjanci z powodu mężczyzny z Rudy Śląskiej, który nie pozwalał wyprowadzić się swojej wieloletniej partnerce. Na koniec odkręcił w mieszkaniu gaz i ruszył z nożem na policjantów. Został postrzelony w łydkę, a następnie aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej na wniosek prokuratora aresztował w piątek na trzy miesiące 47-latka, który groził śmiercią swojej partnerce i 10-letniej córce, a także zaatakował nożem policjantów i stworzył realne zagrożenie dla mieszkańców kamienicy, odkręcając gaz.
Mężczyźnie grozi za to nawet dziesięcioletni pobyt w więzieniu.
Trzy interwencje i szpital psychiatryczny
Mieszkanka ulicy Czarnoleśnej w Rudzie Śląskiej poprosiła policjantów o asystę. Chciała zabrać swoje rzeczy, bo wyprowadzała się z mieszkania od swojego długoletniego konkubenta, z którym ma dziesięcioletnią córkę i którego - mimo nieformalnego związku - nazywała mężem.
Policjanci zjawili się na miejscu i - jak zapewniali - ta interwencja przebiegła w spokoju. Wszystko trwało kilkanaście minut. Ale po kolejnych kilkunastu minutach kobieta znowu zadzwoniła na policję.
- Poinformowała, że jej mąż z nożem w ręku dobija się do mieszkania, do którego ona się wyprowadziła - relacjonował Olaf Burakiewicz z zespołu prasowego śląskiej policji. Policjanci pojechali na miejsce, ale 47-letni partner kobiety zdążył stamtąd odejść przed ich przybyciem.
Po godzinie 19 policja odebrała trzeci telefon od tej samej kobiety. - Powiedziała, że jej mąż poinformował ją, że podpalił mieszkanie, w którym oni wcześniej razem mieszkali - przekazał Burakiewicz.
Dziś policja ujawnia więcej: 47-latek odkręcił gaz w mieszkaniu.
Policjanci ponownie pojechali na Czarnoleśną, wzywając również straż pożarną. Z otwartego mieszkania rodziców 10-latki wydobywał się dym. W środku nikogo nie było. Strażacy zabrali się za gaszenie pożaru. Policjanci zostali na klatce schodowej.
- W pewnym momencie 47-latek pojawił się na klatce, miał w ręce nóż i ruszył na policjantów, atakował ich. Funkcjonariusze wzywali go, aby się zatrzymał, odłożył nóż. Niestety, nie reagował. Policjantka oddała strzał ze swojej broni służbowej w kierunku mężczyzny, został postrzelony w łydkę - opowiadał nam Burakiewicz.
47-latek trafił do szpitala, gdzie został opatrzony. Ponieważ nadal był pobudzony i agresywny, lekarz zdecydował o przewiezieniu mężczyzny do szpitala psychiatrycznego na obserwację. 47-latek był tam pilnowany przez policjantów.
Autor: mag/ral/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja