Gliwicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie katastrofy w kopalni Zofiówka. Postępowanie dotyczy "nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach". Komisję do zbadania przyczyn katastrofy powołał natomiast prezes Wyższego Urzędu Górniczego. Do wypadku doszło w sobotę. Do tej pory na powierzchnię wydobyto ciała sześciu górników. Cztery osoby są nadal poszukiwane.
Śledztwo wszczęła w poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Rzeczniczka prokuratury Joanna Smorczewska powiedziała, że postępowanie dotyczy "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach poprzez dopuszczenie do prowadzenia robót górniczych w rejonie zagrożonym ryzykiem tąpnięcia i wypływem metanu".
Do chwili, gdy prokurator informowała o śledztwie, na powierzchnię wywieziono ciała czterech górników, oficjalnie stwierdzono ich zgon i przeprowadzono oględziny. Trzy spośród wydobytych na powierzchnię ciał okazano rodzinom, które potwierdziły tożsamość zmarłych. - W przypadku czwartej ofiary stan ciała nie pozwalał okazać go bliskim, w związku z tym odstąpiono od tej czynności – przekazała Smorczewska.
Jak dodała, zlecono sekcje zwłok, będą one przeprowadzone w Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Czytaj także: "Czarny tydzień" polskiego górnictwa. Bilans ofiar
Po południu przedstawiciele spółki górniczej potwierdzili śmierć kolejnych dwóch górników, do których w poniedziałek dotarli ratownicy.
Kwalifikacja prawna
Wszczęte w poniedziałek postępowanie będzie prowadzone pod kątem art. 163 i 220 Kodeksu karnego. Jak wynika z przyjętej przy wszczęciu śledztwa kwalifikacji, chodzi o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, które skutkowało śmiercią co najmniej sześciu osób.
Art. 220 kk w par. 2 mówi natomiast o nieumyślnym niedopełnieniu obowiązków w zakresie bhp i narażeniu w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Komisję powołał prezes WUG
W poniedziałek prezes Wyższego Urzędu Górniczego powołał komisję do zbadania przyczyn i okoliczności "tąpnięcia oraz wypadku zbiorowego", do którego doszło w sobotę w kopalni Zofiówka.
"Komisja będzie pracowała pod przewodnictwem Zbigniewa Rawickiego – dyrektora Departamentu Górnictwa WUG. W jej skład weszli eksperci, specjaliści i naukowcy m.in. z: Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, Politechniki Śląskiej i Głównego Instytutu Górnictwa" – poinformowała w komunikacie prasowym Anna Swiniarska-Tadla, rzecznik prasowy Prezesa Wyższego Urzędu Górniczego.
Do głównych zadań Komisji będzie należało: - określenie mechanizmu wstrząsu wysokoenergetycznego, zaistniałego w dniu 23 kwietnia 2022 r. w Jastrzębskiej Spółce Węglowej S.A. KWK "Borynia-Zofiówka" Ruch "Zofiówka" w Jastrzębiu-Zdroju, oraz przesłanek zaistnienia tego wstrząsu, którego skutkiem było tąpnięcie oraz wypadek zbiorowy; - analiza zagrożenia metanowego, w kontekście tąpnięcia, o którym mowa w pkt. 1, uwzględniająca stosowane metody prognozowania oraz działalność profilaktyczną; - przygotowanie opinii w zakresie wpływu prowadzonych robót na sejsmiczność w rejonie zaistniałego zdarzenia oraz możliwości dalszego prowadzenia ruchu zakładu górniczego w tym rejonie; - ocena akcji ratowniczej.
Wypadek w Zofiówce
W sobotę około godziny 3.40 w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników, 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych.
Nadal poszukują czterech górników
Akcja ratownicza prowadzona jest w ekstremalnych warunkach - ze względu na wysoką temperaturę, która wynosiła ponad 30 stopni Celsjusza oraz wysokie stężenia metanu. Grupę czterech z dziesięciu poszukiwanych górników znaleziono w sobotę wieczorem ok. 220 metrów od czoła przodka. W poniedziałek rano ratownicy dotarli do dwóch kolejnych pracowników, nie dawali oni oznak życia. Przed 10 byli transportowani na powierzchnię, lekarze potwierdzili ich śmierć.
Jak informowali w poniedziałek rano przedstawiciele kopalni, ratownicy byli wówczas ok. 120 metrów od czoła przodka. Akcja koncentruje się na odtworzeniu odrębnej wentylacji, przewietrzeniu wyrobiska i dotarciu do pozostałych górników. Według wcześniejszych informacji od ratowników, wyrobisko na zbadanych odcinkach początkowo nie było "zdegradowane czy zniszczone".
W niedzielę po południu przekazano, że w jednym odcinku nastąpiło wypiętrzenie spągu (podłoża wyrobiska), odkształcenie obudowy i zmiana położenia innej infrastruktury.
Źródło: PAP