Mieszkańcy Knurowa czekali na kolarzy. Tymczasem zamiast peletonu zobaczyli na ulicy pędzący samochód osobowy. Jechał pod prąd wyznaczonej trasy Tour de Pologne. Za kierownicą siedział policjant, z nim jechały dwie kobiety. Okazało się, że jedna zaczęła rodzić.
Do policjantów zabezpieczających trasę Tour de Pologne na skrzyżowaniu ulic Szpitalnej i Ułańskiej w Knurowie podjechało renault z dwiema kobietami w środku.
- O co chodzi? - zapytał Piotr Wawrzyniak, policjant z Gliwic.
- Musimy do szpitala.
- Ale po co?
- Własnie rodzę - odpowiedziała pani kierowca.
- Natychmiast podjąłem decyzję: jedziemy - mówi Wawrzyniak tvn24.pl
Silnik zgasł
Nie była to łatwa decyzja, bo trasą zaraz miał jechać peleton.
W dodatku kobieta za kierownicą zaczęła się denerwować. - Nie potrafiła zapiąć pasów, zgasł jej silnik - opowiada Wawrzyniak.
Druga decyzja policjanta: - Proszę przesiąść się do tyłu, ja poprowadzę.
Pod prąd
Wawrzyniak poprosił kolegów o przekazywanie drogą radiową, że na trasę wyścigu wjeżdża cywilne auto, któremu należy udzielić przejazdu. Ale stres go nie opuścił do końca, czyli przez tysiąc - półtora tysiąca metrów z kilkoma skrzyżowaniami.
- To była szybka jazda pod prąd peletonu. Bałem się, że kolarze wyjadą, cały czas patrzyłem, czy któryś nie wyjeżdża. No i że dojdzie do porodu. Bałem się, że sobie nie poradzę. Nasłuchiwałem tej pani, wydawała różne odgłosy...
"Młody człowiek przestał się spieszyć"
Mieszkańcy Knurowa, oczekujący kolarzy, musieli być zaskoczeni, że zamiast peletonu zobaczyli auto, jadące pod prąd, w dodatku z policjantem za kierownicą.
- Przeprawa odbyła się bez zakłóceń i ciężarna kobieta została szczęśliwie umieszczona w szpitalu - informują stróże prawa.
Dowiedzieli się także, że "młody człowiek przestał się spieszyć i pani mama wciąż oczekuje na poród".
- Zawsze w podobnej sytuacji podjąłbym taką samą decyzję - zapewnia Wawrzyniak.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice