- Pan sam się do nas zgłosił, wykazywał się dużą aktywnością, miał ugruntowaną pozycję zawodową i społeczną. Każdy komitet poważnie rozważałby tego pana na swoich listach. Nikomu by do głowy nie przyszło, że ma problem lustracyjny. To się zdarzyło chyba pierwszy raz w historii Polski - szef PiS w Żorach jest tak zszokowany, że podejrzewa prowokację.
- Zastanawiam się, czy nie staliśmy się ofiarami prowokacji, ale nie mam na to dowodów - mówi wiceprezydent Żor i równocześnie przewodniczący klubu Prawo i Sprawiedliwość w tym mieście Daniel Wawrzyczek.
- Od 20 lat działam w samorządzie, a od 16 lat wypełnia się druki lustracyjne i w historii miasta nie zdarzył się taki przypadek ani nie kojarzę, żeby w historii Polski, że ktoś mając prawomocny wyrok lustracyjny wypełnił oświadczenie, że jest zdolny do kandydowania - mówi Wawrzyczek.
W historii Żor zdarzyło się za to, że radny przyznał się, że był tajnym współpracownikiem i wystartował ponownie w wyborach. Bo kandydat może mieć taką kartę w przeszłości, ale nie może tego zataić. Tamten radny przegrał wybory.
Zgłosił się sam, każdy by go wziął
Wiceprezydent nie chce ujawniać nazwiska kandydata, który okłamał PiS - z uwagi na RODO.
- Wcześniej był znany z aktywności zawodowej i społecznej. Ale nigdy nie działał w strukturach PiS - zapewnia. Bo: - Do PiS nie można się tak po prostu zapisać z ulicy.
Ale można na listę wyborczą PiS do rady miasta. Mężczyzna został wpisany jako kandydat z okręgu numer jeden.
- Zgłosił się sam - mówi szef żorskiego PiS. - Jeśli ktoś zgłasza się do komitetu wyborczego i mówi, że chciałby się zaangażować, to jest przyjmowany z dużym zainteresowaniem. Podejrzewam, że każdy komitet rozważałby tego pana na swojej liście. Nikomu by nie przyszło do głowy, że ma problem lustracyjny.
Wawrzyczek dodaje, że sprawdzali kilku kandydatów na kandydatów, którzy startowali w wyborach samorządowych pierwszy raz. Chociaż komitet nie ma takiego obowiązku. Wystarczy zadzwonić do IPN i zapytać. Niby, bo jak mówi szef żorskiego PiS, wisieli na telefonie po pięć godzin, bo numer jest jeden i w tak gorącym okresie non stop zajęty.
Przygotowany przez swoich opiekunów
W zeszłym tygodniu, gdy PiS rejestrował swoje listy wyborcze, prawda wyszła na jaw. "Aktywny pan" nie ma prawa wybieralności, nie jest zdolny do kandydowania. - Został zweryfikowany przez komisję miejską, która dostała taką informację od wojewódzkiego komisarza wyborczego z Bielska - Białej - mówi wiceprezydent Żor.
Osobiście rozmawiał po tym z niedoszłym kandydatem.
- Za pierwszym razem był bardzo zaskoczony, że to wyszło. Za drugim razem był dobrze przygotowany przez swoich opiekunów do rozmowy - mówi.
- Jakich opiekunów? - dopytujemy.
- Swoich prowadzących.
- Czyli?
- Z tego co wiem, to są oficerowie służb specjalnych.
Efektem domniemanej prowokacji jest osłabienie PiS w Żorach. Zamiast ośmiu, mają siedmiu kandydatów z okręgu numer jeden.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice