- O gwałtach nie słyszałem, ale przemoc fizyczna była. Jeśli siostra nie potrafiła sobie poradzić z młodym, to mówiła starszym: zróbcie z nim porządek. A oni bili - tak opisuje, to co działo się za murami ośrodka wychowawczego prowadzonego przez siostry boromeuszki, jeden z ich wychowanków. Jednocześnie broni siostry Bernadetty: - Ona była dla mnie super. Nie powiem o niej nic złego.
Gościem w studiu TVN24 był Rafał Franciszczak, były wychowanek sióstr boromeuszek, który spędził w prowadzonym przez nie ośrodku 17 lat.
Pan Rafał trafił pod opiekę zakonnic z Zabrza, gdy miał 2 lata. Kiedy zorientował się, że w ośrodku dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca?
- Gdy dorastałem, miałam 14, 15 lat, zorientowałem się, że jest coś [w ośrodku - red.] nie tak. Widziałem tą przemoc wobec dzieci, np. jak wygłupialiśmy się przy obiedzie, przyszła siostra Monika i zdzieliła wszystkich menażką. Ja zakwiczałem, krew się polała i trzeba było szyć - opowiada mężczyzna. - Potem pojechaliśmy na pogotowie i lekarz zapytał się mnie, skąd ta rana. Ja odpowiedziałem, że się wygłupiałem i że siostra mi przywaliła menażką - relacjonuje dalej sytuacje Franciszczak.
Siostra jednak, jak podkreśla mężczyzna, nie przyznała się wtedy do winy. - Powiedziała lekarzowi, że jestem głupkiem i że jechałem na rowerze i się przewróciłem - opowiada.
Jak twierdzi pan Rafał, ani lekarz, ani nikt inny nie reagował, gdy widział potłuczenia, siniaki i otwarte rany na ciałach wychowanków sióstr.
"O gwałtach nie słyszałem, przemoc była"
Siostry też nie reagowały na przemoc, wręcz do niej miały zachęcać. - Wiem, że w ośrodku byli homoseksualiści, ale o gwałtach nic nie wiem - mówi pan Rafał. Potwierdza jednocześnie, że nakłanianie starszych wychowanków do przemocy wobec młodszych na polecenie zakonnic było na porządku dziennym. - Jeśli siostra nie potrafiła sobie poradzić z młodym, to mówiła starszym: zróbcie z nim porządek. A oni bili - twierdzi Franciszczak.
"Siostra Bernadetta dla mnie była super", ale "zło trzeba nazwać złem"
Były wychowanek sióstr boromeuszek broni jednak siostry Bernadetty. - Ona dla mnie była super. Nie mogę nic złego o niej powiedzieć. Ale jeśli 5-letnie dziecko się skarży psychologowi sądowemu, to coś w tym jest - mówi. I dodaje: - Jeśli ona miała to zrobić, w co ja nie wierzę, to zło trzeba nazwać złem.
- Ja jestem chrześcijaninem i jestem zdania, że trzeba się ujawnić, pokazać twarz i powiedzieć: była patologia, przepraszamy i wybaczamy. (..) Tu nie chodzi o to, żeby kogoś skazywać, ale żeby ten ośrodek zamknąć, bo osoby, które miały pomagać osobom patologicznym, same ze sobą miały problem - kończy pan Rafał.
Jego zdaniem placówkę powinno się zamknąć.
Agnieszka F. pozostanie na wolności?
Dziś sąd rejonowy w Zabrzu zdecyduje, czy zawiesić siostrze Bernadetcie, czyli Agnieszce F. karę więzienia. Została ona skazana na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności za psychiczne i fizyczne znęcanie się na podopiecznymi, podżeganie do przemocy, przyzwalanie na pedofilię. Od trzech lat unika więzienia - powołuje się na zły stan zdrowia i podeszły wiek (ma 69 lat).
Pytany, jakiego orzeczenia się spodziewa? Odparł: Nie sądźmy, żebyśmy nie byli sądzeni.
O siostrach boromeuszkach i wydarzeniach w zabrzańskim ośrodku zrobiło się głośno po publikacji w "Dużym Formacie". Poniżej cytaty z reportażu Justyny Kopińskiej z "DF":
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/i/zp / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24