Z powodu braku napięcia w sieci trakcyjnej, a potem awarii składu, pociągi w województwie śląskim od rana kursują nawet ze 160 minutowym opóźnieniem. Pasażerowie mieli problemy z uzyskaniem informacji od pracowników kolei.
Pociąg relacji Zwardoń - Katowice. Ludzie jeżdżą nim rano do pracy i na studia. Na miejscu ma być planowo przed godz. 7. W połowie trasy przed Tychami zatrzymuje się w szczerym polu. Po kilkunastu minutach konduktor informuje przez głośnik, że opóźnienie będzie wynosić około 20 minut.
Na dworcu w Tychach pociąg znowu stoi dłużej niż powinien. Tym razem po kwadransie pasażerowie dowiadują się z głośnika, że pierwszy odjedzie skład na sąsiednim torze. Przesiadają się i znowu czekają na odjazd. Ludzi jest coraz więcej - dosiadają się oczekujący na następny pociąg, który w ogóle nie wjechał na peron.
Pociąg przyspieszony ma już prawie godzinę opóźnienia. Spod dworca odjeżdżają autobusy podmiejskie do Katowic. Czas dojazdu: około 45 minut. Podenerwowani pasażerowie biją się z myślami, czy wyjść na autobus. Nie wiedzą, ile będą czekać.
Wreszcie pociąg rusza, ale po dwóch przystankach znowu staje na długo. Katowice Ligota, 10 minut do stacji docelowej. Do lokomotywy przez gęstniejący tłum przeciskają się wycieczki pasażerów z pytaniem, co się stało i kiedy będą na miejscu.
Po kilkunastu minutach słychać z głośnika: - Pociąg odjedzie nie wiadomo kiedy. Szlak jest zupełnie zablokowany.
Pasażerowie wyskakują na przystanek autobusowy i postój taksówek. Ale megafon dworcowy przywołuje ich z powrotem. Pociąg do Katowic ma odjechać. Przez inną stację - Panewniki. Pasażerowie nie są tylko przygotowani, że objazd będzie trwać aż 40 minut.
Informacja to obowiązek
Jak dowiedzieliśmy się w PKP PLK, głównym powodem problemów w ruchu pociągów był brak napięcia w sieci trakcyjnej w pobliżu stacji Tychy. Pociągi wszystkich przewoźników – PKP Intercity, Kolei Śląskich i Przewozów Regionalnych od rana korzystały w tym miejscu tylko z jednego toru w obu kierunkach. - Powodem braku napięcia było pęknięcie złącza, spowodowane niskimi temperaturami – mówi Jacek Karniewski, rzecznik PKP PLK.
Awaria wstąpiła około godz. 5 rano i została usunięta o 9.30.
Ponadto o godzinie 7.35 za stacją Ligota zepsuł się pociąg z Raciborza do Katowic, co zupełnie uniemożliwiło ruch pociągów na tej trasie.
Około 20 pociągów opóźnionych było nawet 160 minut. Cztery pociągi, łączące Tychy z Katowicami i Sosnowcem, odwołano.
Na połączenie musieli czekać pasażerowie pociągów ekspresowych, chociaż te mają priorytet na torach. Pociąg z czeskiej Ostrawy do Warszawy ma ok. 90 minut opóźnienia, z Warszawy do Pragi około 40 minut, tyle samo Ondraszek relacji Bielsko-Biała–Warszawa-Białystok.
"Przepływ informacji nie zawsze idealny"
- Drużyna pokładowa ma obowiązek informowania pasażerów o długości i przyczynach opóźnienia - mówi Michał Wawrzaszek, rzecznik Kolei Śląskich. - Niestety przepływ informacji do drużyny od spółki odpowiedzialnej za infrastrukturę kolejową nie zawsze jest idealny - dodaje rzecznik.
Dlaczego kolej nie podstawiła autobusów zastępczych? - Bo lada chwila ruch pociągów miał być wznawiany, takie mieliśmy zapewnienia. Zamówienie autobusu trwa 60 minut, więc nie było podstaw - wyjaśnia Wawrzaszek.
Przypomina, że pasażerowie mogą upominać się od konduktora o pisemne potwierdzenie, że pociąg się spóźnił (np. dla pracodawcy, nauczyciela). - Może to być na odwrocie biletu lub w zeszycie szkolnym - mówi Wawrzaszek. Mogą też pisać skargi do kolei, domagając się zwrotu pieniędzy za bilet na pociąg, tudzież za bilet autobusowy czy taksówkę.
Opóźnienia na tych trasach utrzymywały się do godzin popołudniowych. Jeszcze po godz. 14 pociągi odjeżdżały z Katowic z 30 minutowym poślizgiem.
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24