- Odjeżdżamy z parkingu, a syn krzyczy: mama, wracaj. Tam w aucie obok chyba były dzieci - opowiada kobieta. - Na dworze 29 stopni, w aucie dwie dziewczynki, jedna cztery lata, druga może dwa i siedzi od strony słońca. Zamarłam. Daj mi trzy minuty, powiedziałam do syna i wybijaj szybę. Pobiegłam do ochrony, macie minutę, mówię, żeby znaleźć ojca. Znaleźli. Ma pan rozum, pytam, zostawiać dzieci w taki upał? A on na to: zostawiłem, no i co?
Wtorek, godziny popołudniowe. Ali z 15-letnim synem wybrała się na zakupy do centrum handlowego w Bażantowie, zamożnej dzielnicy Katowic.
Gdy już wracali do domu, syn kobiety krzyknął: - Wracaj, bo tam w aucie obok były chyba dzieci.
Wycofała i zamarła. Na dworze 29 stopni, a w renault dwie dziewczynki. - Jedna około dwa lata, druga może cztery. Ta młodsza od strony słońca, starsza bardziej w cieniu, ale bez fotelika. Kazałam synowi zostać - opowiada matka.
- Daj mi trzy minuty - powiedziała do syna - i jeśli nie będzie mnie dłużej, wybijaj szyby.
"Macie minutę i polecą szyby"
Sama pobiegła do ochroniarzy sklepu, żeby szukali kierowcy renault. Wiedziała, że od zostawienia dziewczynek w samochodzie mogło minąć już 15 minut, bo przed zakupami widziała przy tym renault kierowcę, prawdopodobnie ojca.
- Macie minutę, żeby go znaleźć, bo inaczej w tym aucie polecą szyby - powiedziała ochroniarzom. Sama wróciła do syna i zamkniętych dzieci, by kontrolować, co się z nimi dzieje.
Jak opowiada, właściciel odnalazł się po około trzech minutach od chwili, gdy zauważyła te dziewczynki w samochodzie.
- Zapytałam, czy pan ma rozum? Zostawił pan dzieci w taki upał? A on na to: zostawiłem, no i co?
Z wściekłości Ali postanowiła dać mu nauczkę, zrobiła zdjęcia jego samochodu i wrzuciła na facebooka, opisując całą sytuację.
Pechowo dla ojca to było auto służbowe z adresem jego firmy. Internauci powiadomili o zdarzeniu pracodawcę kierowcy.
- W pierwszej kolejności oczywiście skontaktowaliśmy się z pracownikiem - chcieliśmy poznać szczegóły i od razu wyjaśnić sprawę. Wiemy, że dzieciom nic się nie stało i ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - odpisał na swoim profilu facebookowym pracodawca.
Dalej zapewnił, że "w trybie natychmiastowym podjęli decyzję o przeprowadzeniu specjalnego szkolenia dla pracowników, by zwrócili szczególną uwagę na zagrożenia związane z pozostawianiem dzieci, ale również zwierząt w samochodach". - Wielu z naszych pracowników jest rodzicami - tym bardziej w okresie nadchodzących upałów chcemy przypomnieć o zasadach bezpieczeństwa. Jest nam bardzo przykro, że do takiej sytuacji doszło, jednocześnie bardzo dziękujemy za szybką reakcję. Dziękujemy przede wszystkim pani Ali za uwagę i nieobojętną postawę - dodał.
45 minut wystarczy
Ali przechodząc parkingiem już odruchowo patrzy, czy w autach nie ma zamkniętych dzieci. I jest dumna z syna, że zauważył dziewczynki nie pozostając obojętnym. Może uratował im życie.
- Silne nasłonecznienie powoduje podwojenie temperatury, w ciągu kilkudziesięciu minut następuje przegrzanie organizmu, obrzęk mózgu i śmierć. 45 minut wystarczy, a tyle trwa średnie wyjście do marketu. Można przyjść za późno - komentował Artur Borowicz, dyrektor wojewódzkiego pogotowia ratunkowego w Katowicach, gdy pod koniec maja pisaliśmy o trzylatku, zostawionym przez rodziców w samochodzie na parkingu pod centrum handlowym w Piekarach Śląskich.
Dlatego radził wybijać w takich momentach szybę i wzywać pogotowie.
Basia, na facebooku pod postem o dziewczynkach z Bażantowa: Zrobić zdjęcie auta i uwięzionych dzieci, wezwać policję, a jeśli w ciągu 5 minut nie przyjechali, to wybić szyby. Sama ostatnio robiłam taką akcję pod Kauflandem w Zabrzu, w aucie 3-latek. Potem tłumaczenie było takie, że zasnął i nie chcieli go budzić, żeby nie marudził. 250 złotych mandatu i pogadanka, szkoda, że tylko tyle.
Inni przypominali szokującą kampanię, co się może stać z dzieckiem zostawionym w aucie:
Autor: mag/mś / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: facebook | Ali