Po powrocie z Austrii małżeństwo poddało się dobrowolnej kwarantannie. Mają po 67 lat. On cierpi na cukrzycę i chorobę wieńcową. Dwa dni później zaczął mieć problemy żołądkowe. Oboje dostali gorączki i zaczęli kaszleć. Jak opowiadają, wykonali kilkadziesiąt telefonów do NFZ, sanepidu, szpitali zakaźnych i nikt im nie zaproponował badań. Aż w telefonach zaczął odzywać się komunikat o przepełnionej skrzynce.
Małżeństwo, państwo Zofia i Marian z Zabrza w zeszłym tygodniu wrócili do domu z Austrii. Z opowieści pani Zofii wynika, że z wielu powodów są w grupie ryzyka zakażeniem koronawirusem. Wykonali kilkadziesiąt telefonów do wszystkich służb, które miały w takich sytuacjach pomagać i nie zostali w ogóle przebadani.
- Czy najgorsze za nami czy dopiero przed nami? - pyta przerażona zabrzanka.
Ból brzucha, gorączka, kaszel, osłabienie
Piątek, 13 marca. Państwo Zofia i Marian wracają samochodem w Austrii. Byli na nartach. Od osoby, która wynajmowała im mieszkanie, dowiadują się, że to ostatni turnus, nie może więcej przyjmować turystów z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa. Jak mówią, wcześniej nie wiedzieli, że odpoczywają w zagrożonym regionie. Na granicy austriacko-czeskiej sprawdzają im temperaturę i po 11 godzinach drogi są w domu w Zabrzu.
Czują się dobrze. Ale na wszelki wypadek poddają się kwarantannie. Robią to z własnej woli - rozporządzenie o przymusowej kwarantannie osób powracających z zagranicy zacznie obowiązywać dopiero w niedzielę. Siedzą w domu, nie spotykają się nawet z synem, który zostawia im zakupy pod drzwiami.
Niedziela, 15 marca. Pan Marian ma problemy żołądkowe. Ból brzucha, nudności, biegunkę. Małżonkowie wiedzą, że zarażenie koronawirusem może mieć również takie objawy. W poniedziałek u pana Mariana pojawiają się te bardziej klasyczne, opisywane od początku pandemii: podwyższona temperatura około 38 stopni, kaszel i ogólne osłabienie.
We wtorek o kilka kresek podnosi się temperatura pani Zofii. W środę przekracza 38 stopni. Kobieta zaczyna się bać, zwłaszcza o męża. Oboje mają po 67 lat, przez co już zaliczani są do grupy, która może gorzej przechodzić zakażenie koronawirusem. A pan Marian cierpi na cukrzycę i chorobę wieńcową, które zwiększają to ryzyko.
Telefony, co robić
Zgodnie z zaleceniami pani Zofia dzwoni na infolinię NFZ. - Wyobrażałam sobie, że zaraz przyjadą karetką panowie w kombinezonach i pobiorą od nas próbki - opowiada pani Zofia. - Usłyszałam, że skoro wróciliśmy w piątek, to nie musimy być w kwarantannie i skierowano nas do najbliższego sanepidu - do Gliwic.
- Czy w sanepidzie wzięli od państwa nazwisko, adres, telefon? Powinni ich wciągnąć do rejestru osób monitorowanych - mówi Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego, której opisałam historię małżeństwa z Zabrza.
Pani Zofia: - Nic nie wzięli. Kazali dzwonić do szpitala w Biskupicach. Tam nas kilka razy przełączono i w końcu odesłano do szpitali z oddziałami zakaźnymi w Chorzowie albo w Bytomiu.
Małżeństwo próbowało najpierw w Bytomiu. - Usłyszałam, że jak będzie z nami gorzej, to żebyśmy przyjechali do nich własnym samochodem. Ale generalnie zniechęcano do przyjazdu, że dużo ludzi, kolejki.
Następnego dnia pani Zofia dodzwoniła się do szpitala w Chorzowie, gdzie otrzymała bezpośredni numer do lekarza z zastrzeżeniem, żeby uzbroiła się w cierpliwość. Próbowała kilkadziesiąt razy i za każdym razem słyszała automatyczny głos, że skrzynka jest pełna.
Spokojnie siedzieć w domu i obserwować się
- Niech państwo spokojnie przebywają w domu i obserwują się - radzi Alina Kucharzewska. - Jeśli nie ma im kto pomóc w zrobieniu zakupów - sąsiedzi czy rodzina - powinni otrzymać ją z gminy. Gdy stan zdrowia się pogorszy, wystąpi duszność, będzie im ciężko oddychać, wówczas niech wzywają karetkę, dzwoniąc pod 112 i uprzedzając, że wrócili z Austrii. W tej chwili mogą jeszcze próbować dodzwonić się do jakiegokolwiek szpitala z oddziałem zakaźnym, można też do szpitala zakaźnego w Raciborzu, by uzyskać poradę lekarza.
Małżonkowie z Zabrza teraz czują się dobrze, objawy ustąpiły. W czwartek udało im się porozmawiać telefonicznie ze swoim lekarzem rodzinnym - tak im poradzili w sanepidzie - i są spokojniejsi.
Ale mają pytania: - Chcielibyśmy wiedzieć, czy mieliśmy koronawirusa, czy go jeszcze mamy. Czy gdy będziemy czuć się zdrowi, nadal będziemy zarażać?
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock