To był duży uraz i musieliśmy sobie zadać pytanie, co dalej, aby ten chłopak mógł funkcjonować - mówi lekarz. 17-letni Tomek stracił w wypadku ponad połowę mięśni i skóry stopy. Groziła mu amputacja.
Ojciec Tomka, Eugeniusz Gwóźdź płakał, gdy opowiadał dziennikarzom, jak doszło do wypadku jego syna Tomka. - Nas nie było na miejscu, myśmy wyjechali. Dostaliśmy telefon, że syn miał wypadek i jechaliśmy znad morza z powrotem - wspominał.
Do wypadku doszło 23 października 2020 roku. - Jechałem do szkoły, na skrzyżowaniu mężczyzna skręcał w lewo i wjechał mi w bok, idealnie w tę stopę - mówił 17-letni Tomek.
Najpierw trafił do szpitala w Rybniku, potem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. - To był duży uraz, leczenie polegało na oczyszczeniu ran specjalnymi opatrunkami i to trwało długo. Mieliśmy czystą ranę z dużym ubytkiem i musieliśmy sobie zadać pytanie co dalej, aby ten chłopak mógł funkcjonować - mówił prof. Tomasz Koszutski, kierownik oddziału chirurgii i urologii w GCZD.
Stopa z tkanki uda
Tomek spędził w szpitalu dwa tygodnie. Jego stopa była zmiażdżona. Doszło do ubytku mięśni oraz skóry, obejmującego trzy czwarte obwodu stopy. Chłopcu groziła amputacja. Lekarze z GCZD nawiązali współpracę z kolegami z Centrum Onkologii w Gliwicach. Tomka konsultował, a potem kierował zabiegiem rekonstrukcji jego stopy profesor Łukasz Krakowczyk.
Operacja odbyła się 23 grudnia.
- Stopa została odtworzona z tkanek pacjenta, które były zaopatrzone naczyniem krwionośnym. To trudna operacja, bo trzeba tak pobrać materiał, aby było odpowiednie naczynie, po to żeby krew bezpośrednio dochodziła do tkanki przeszczepionej. Od początku wgajanie się tej tkanki było dobre. Można paradoksalnie powiedzieć, że zagoiła się nawet za bardzo - mówi Tomasz Koszutski.
Konieczna będzie kolejna operacja, zaplanowana na luty, bo tkanka, pobrana z uda Tomka jest za duża i jego stopa dalej jest zdeformowana. Może się okazać, że trzeba będzie wprowadzać poprawki, jeśli pojawi się zgrubienie bądź stopa będzie się krzywo ustawiać. Przed Tomkiem teraz rehabilitacja, która może potrwać do dwóch lat.
Jak mówi profesor Koszutski, zastosowana u 17-latka metoda przeszczepów nie jest bardzo wyjątkowa, ale za to trudna technicznie i u nieletnich pacjentów rzadko się ją wykonuje. W maju zeszłego roku te same dwie placówki medyczne, które operowały Tomka, wykorzystały ją u 13-latki. Dziewczynka po rekonstrukcji stopy już wróciła do uprawiania sportu.
Koszutski: - Ta technika nie dotyczy tylko stóp. Mieliśmy też do czynienia z oskalpowaniem. To jest nadzieja na naturalne odtwarzane tkanek, nadzieja dla pacjentów onkologicznych przy rozległych operacjach okaleczających. Uważa się, że efekt kosmetyczny i funkcjonalny jest bardzo ważny.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24