- Kupujcie karpia tydzień przed wigilią - namawiają hodowcy, strasząc cenami. - Lepiej dla karpia, bo nie będzie sprzedawany żywy - cieszy się aktywista na rzecz zwierząt.
Tegoroczna susza okazała się dotkliwa dla hodowców karpi. - Mamy 20 procent strat - mówi Romuald Makuch, hodowca ryb z Koniecpola. Inaczej mówiąc, karpie są mniejsze niż w zeszłym roku.
Mniej wody to automatycznie mniej tlenu dla ryby, potrzebnego do trawienia. - Zmuszeni byliśmy do robienia karpiom głodówki, żeby utrzymać je przy życiu. Przez to nie urosły - mówki Makuch.
Hodowca twierdzi, że odbije się to na portfelu klientów. Ceny karpia już wzrosły i w wigilię mają sięgnąć 16 zł za kg. Dlatego Makuch radzi ludziom przygotowującym się do świąt kupić rybę tydzień wcześniej.
Mrożony nie cierpi
Z takiego obrotu rzeczy powinni cieszyć się ekolodzy, którzy co roku w grudniu stają w obronie karpia. Fundacja Viva zniechęca do tej ryby, wywodząc tradycję jedzenia karpia w wigilię z PRL.
Klub Gaja jest mniej radykalny. - Jeśli nie będzie hodowli karpia, znikną stawy, nad którymi żerują ptaki - mówi Jacek Bożek, szef Gai.
Dlatego Bożek namawia, by kupować karpia w płatach. - Można powiedzieć, że zmiany klimatu sprzyjają karpiowi - mówi. Jeśli z oszczędności mamy zaopatrzyć się w rybę na tydzień przed wigilią, to nie ma sensu brać żywą, bo i tak trzeba ją zamrozić.
A o to właśnie chodzi ekologom - żeby nie nosić żywych ryb ze sklepu do domu w reklamówkach.
A może szczupak?
- Odmrażana ryba to strata smaku - mówi na to Zbigniew Szczepański z Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp". Nie zgadza się z ekologami, jeśli chodzi o dobrostan żywego karpia po zakupie zimą. - Nie cierpi on z powodu braku wody, bo w temperaturze poniżej 5 stopni zapada w letarg i oddycha przez skórę. Czyli czerpie tlen z powietrza i wystarczy, że będzie miał do niego dostęp. Więc oczywiście musi być w siatce, a nie w reklamówce - mówi Szczepański.
Nie podziela również obaw co do cen, którymi karmią nas hodowcy ryb. - Chcieliby powetować straty, ale rynek zaakceptuje wzrost cen najwyżej o 10 - 15 proc. - mówi. Jego zdaniem cena karpia w sklepach wielkopowierzchniowych wzrośnie najwyżej do 12 zł, a na targowiskach do 15 zł. Czyli o złotówkę w stosunku do zeszłego roku.
Jeśli jego prognozy się nie sprawdzą, też nie będzie tragedii, bo Szczepański przypomina, że od wieków na stole wigilijnym królował szczupak, a nie karp. - Wystarczy spojrzeć do książek prof. Jarosława Dumanowskiego - Szczepański powołuje się na historyka, który wiele publikacji poświęcił polskim tradycjom kulinarnym.
Inna rzecz, że dostać szczupaka to loteria. Nie jest hodowany, tylko odławiany z rzek i jezior. Nikt nie da gwarancji, że będzie w sklepie, gdy zabraknie karpia. - Zawsze jeszcze są sumy i karasie - mówi Szczepański.
Autor: mag/kv / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski