Mężczyzna coś dał chłopcom, zapalili, a po chwili zaczęli słaniać się na nogach i osunęli się na podłogę - tyle nagrała kamera monitoringu na klatce schodowej. Wcześniej kupił tę substancję od innego mężczyzny. Pół roku później prokuratura oskarżyła obu za podanie dwóm chłopcom dopalaczy, po których mogli umrzeć, gdyby nie interwencja lekarzy.
Prokuratura rejonowa w Jastrzębiu-Zdroju oskarżyła 32-letniego Marcina B. i 25-letniego Michała K. o podanie dwóm nastolatkom substancji psychoaktywnej, która naraziła ich na ciężki uszczerbek na zdrowiu - chorobę realnie zagrażającą życiu.
Pokrzywdzeni mieli wtedy 14 i 16 lat. - Poczęstunek dopalaczem miał miejsce na klatce schodowej bloku, chłopcy po jego zażyciu byli nieprzytomni i wymagali hospitalizacji, która trwała w przypadku jednego sześć dni, a w przypadku drugiego - jedenaście. Żyją prawdopodobnie tylko dzięki szybkiej interwencji lekarza - mówi Karina Spruś z prokuratury okręgowej w Gliwicach.
Zapalili i osunęli się
Do zatrucia dopalaczem doszło 16 czerwca 2018 roku. Nieprzytomnych chłopców znaleźli w bloku na osiedlu Tysiąclecia w Jastrzębiu Zdroju strażnicy miejscy. Obok chłopców stała butelka po alkoholu.
Nastolatkowie trafili najpierw do miejscowego szpitala, a potem do Ośrodka Ostrych Zatruć w Instytucie Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu. Ich stan był ciężki, byli niewydolni oddechowo, przebywali na oddziale intensywnej opieki medycznej.
Policjantom udało się ustalić personalia chłopców, bo na klatce, z której zabrano ich do szpitala, znaleziono plecak i czapkę. Dzielnicowy rozpoznał te przedmioty i skojarzył ich właściciela. Następnie odwiedził jego rodziców.
Natomiast co się dokładnie zdarzyło, ustalono na podstawie nagrania z zamontowanej tam kamery.
Na filmie widać, że chłopcy spotkali się ze starszym od nich mężczyzną, a ten przekazał im substancję, którą oni zapalili. Mężczyzna zniknął z zasięgu kamery, a chłopcy po krótkim czasie zaczęli się słaniać, wreszcie osunęli się na podłogę.
Monter kupił od górnika
Nagranie pozwoliło też dotrzeć do oskarżonych. Widoczny na filmie Marcin B. okazał się mieszkańcem bloku, w którym poczęstował chłopców dopalaczem. Nie był wcześniej karany, pracował jako monter.
- Czynności z jego udziałem były początkowo niemożliwe, ponieważ sam znajdował się pod wpływem substancji odurzającej – wyjaśniała Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji.
Policjanci wyciągnęli go z łóżka. B. też miał się źle poczuć i się położył. W jego mieszkaniu zabezpieczono podejrzane substancje.
W śledztwie wyszło na jaw, że kupił dopalacze od Michała K., górnika i przetestował je z chłopcami.
Za przestępstwo obu mężczyznom grozi od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.
Autor: mag/ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja