Miał przetestować zjeżdżalnię. Okazało się, że jej wylot był zamknięty. Po uderzeniu we właz 16-latek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Sprawą zajęła się policja. Do wypadku doszło w piątek w Parku Wodnym "NEMO" w Dąbrowie Górniczej.
16-latek pracował w dąbrowskim parku wodnym jako asystent ratownika. Był zatrudniony od trzech dni, w firmie zewnętrznej, którą wynajmował park wodny. Do wypadku doszło w piątek po południu.
- Syn dostał polecenie od koordynatora ratowników, by sprawdził zjeżdżalnię. Polega to na zjechaniu z niej. Jak się jednak okazało, właz do rury był zamknięty. Syn uderzył w przegrodę z ogromną siłą, został wręcz zgilotynowany – mówi pan Marek, ojciec 16-latka.
I dodaje: Syn nigdy nie widział, jak się testuje taką trasę, jak się wyciąga zaślepkę zjeżdżalni. O tym, że będzie to robił, dowiedział się dopiero po przyjściu do pracy. Był tam sam, bez żadnej osoby nadzorującej.
Winą ojciec obarcza osoby kierujące aquaparkiem i koordynujące pracę ratowników. - Młody człowiek, który rozpoczyna 11. godzinę pracy w takim aquaparku, absolutnie nie był uprawniony do testowania jakichkolwiek tras - dodaje pan Marek.
16-latek już po operacji
Po wypadku 16-latek trafił do chorzowskiego szpitala. Jest w ciężkim stanie. Ma rozległy uraz twarzoczaszki, uszkodzony nos i połamane kości szczękowe.
Chłopak jest już po zabiegu przyszycia nosa i policzków. 16-latek został przetransportowany do katowickiego szpitala, gdzie będzie dalej konsultowany.
Jest przytomny, pamięta jedynie moment samego zjazdu. Jak relacjonowali ojcu świadkowie, wyszedł z brodzika o własnych siłach i udał się do punktu opatrunkowego.
Co widać na monitoringu?
Jak doszło do wypadku? - Na monitoringu widać, jak chłopak dwukrotnie, pod nadzorem ratownika, sprawdza zjeżdżalnię. Mówi, że wszystko jest ok, po czym zjeżdża – twierdzi prezes WOPR w Dąbrowie Górniczej.
Sprawą zajęła się policja. Prowadzi dochodzenie w sprawie wypadku w pracy. - Zabezpieczyliśmy monitoring i przesłuchaliśmy pierwszych świadków – informuje Marcin Salwa z policji w Dąbrowie Górniczej.
Sam pokrzywdzony nie został jeszcze przesłuchany. 16-latek jest uczniem szkoły sportowej. Ma ukończony kurs płetwonurka i młodszego ratownika.
Kto zawinił?
Przedstawiciele dąbrowskiego parku wodnego nie mają sobie nic do zarzucenia. - Dołożymy wszelkich starań by wyjaśnić te sprawę – mówi Monika Pinkawa-Gagos, rzecznik parku wodnego. Podkreśla jednak, że 16-latek zatrudniony był przez firmę zewnętrzną.
Jak wyglądają procedury?
- Chłopak powinien być nadzorowany przez co najmniej dwie osoby. Nie będę się wypowiadał na temat tego czy faktycznie miał nadzór i kto go wykonywał. Okoliczności wypadku są przedmiotem postępowania - mówi Rafał Nyznar, pełnomocnik WOPR w Dąbrowie Górniczej.
I dodaje: - W tym przypadku mógł zawinić i człowiek i procedury. Na tym etapie za wcześnie by kogokolwiek oskarżać. Na razie w ogóle nie wiemy czy mamy do czynienia z sytuacją zawinioną czy był to po prostu nieszczęśliwy wypadek – dodaje Nyznar.
Jak mówi przedstawiciel WOPR, 16-latek posiadał wymagane uprawnienia i umiejętności niezbędne przy pełnieniu nawet pomocniczych czynności.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ejas / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice