Ma najwyżej cztery miesiące, jest wychudzony i potrzebował kroplówki. Mały kot od dwóch tygodni siedział w studni głębokiej na 35 m. Strażak zszedł do niego po linie.
Niecodzienne wezwanie otrzymali we wtorek wieczorem strażacy z Częstochowy. - We wsi Bogusławice Kolonia, w studni znajduje się mały kotek. Przebywa tam od wigilii - usłyszeli w słuchawce telefonu.
Wyruszyli na interwencję, a na miejscu wezwali specjalistyczną grupę wysokościową z Radzionkowa.
Do kota, po linie wspinaczkowej, narażając własne życie zszedł radzionkowski strażak sekcyjny Kamil Ziaja.
- To była trudna akcja, ponieważ studnia liczyła aż 35 metrów głębokości. Na szczęście detektor pokazał, że w studni nie ma natężenia żadnych gazów - powiedział młodszy ogniomistrz Marcin Cholewa.
Towarzysząca strażakom Anna Stępień, inspektor ds. ochrony zwierząt APA, zabrała kota do lekarza weterynarii, a stamtąd do domu. - Jeśli będzie konieczność leczenia, będziemy go leczyć i szukać dla niego właściciela. Ludzie dokarmiali go, jak mogli, dzięki temu przeżył, ale na pewno jest odwodniony i lekko wychudzony. Trzeba będzie podać mu kroplówkę i środki odżywcze - powiedziała.
Ocalony kot ma około czterech miesięcy.
Strażacy wyciągnęli kota ze studni w Bogusławicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski