- Proszę patrzeć pod nogi i uważać na siebie, to niebezpieczne miejsce - przewodnik tak zaczął oprowadzanie po starym cmentarzu ewangelickim w Bielsku-Białej. Nekropolię, zamkniętą zaraz po wojnie można odwiedzić tylko raz w roku. Zapomniana zachowała wygląd sprzed ponad półtora wieku. Nazywana jest "zaczarowanym ogrodem".
Historia tego miejsca dopiero jest odkrywana.
- Wychowałam się na tym cmentarzu, mój ojciec wykaszał go regularnie do 1977 roku, a potem nekropolię zamknięto - opowiadała jedna ze zwiedzających stary cmentarz ewangelicki przy ul. Frycza Modrzewskiego w Bielsku-Białej.
Pochówków zaprzestano tutaj w 1945 roku. Społecznicy z Bielska-Białej, wśród nich Dariusz Gajny, architekt krajobrazu, otwierają neorenesansową bramę cmentarza od sześciu lat tylko raz w roku, 1 listopada. W pozostałe dni sprzątają i odnawiają. - Ta ziemia ciągle coś z siebie wyrzuca - mówi Gajny.
Dopiero dwa tygodnie temu dowiedzieli się, że pierwszy pogrzeb odbył się tutaj rok przed oficjalnym otwarciem cmentarza, które miało miejsce w 1833 roku. Zachowane są groby z tamtych lat.
- Proszę patrzeć pod nogi i uważać na siebie, to niebezpieczne miejsce - ostrzegł Gajny na początek zwiedzania.
Bezdomni i złodziejskie łupy w grobach
Na alejkach pod murem trzeba przeciskać się przez chaszcze. Spod trawy, zarośnięte mchem wystają zapadnięte, nagrobne płyty.
- Wszystko tutaj jest zabytkiem, nagrobki, ogrodzenia, mur, drzewa, rośliny - zaznacza Gajny.
Czasem prowadzi to do absurdów. Gdy potężne drzewo wybiło mur, konserwator przyrody nie pozwalał na jego ścięcie, a konserwator zabytków na poprowadzenie muru wokół. Miał iść w linii prostej, jak zawsze, więc przez lata pozostawała wyrwa.
Z kolei ogromne tuje, które sięgnęły koron grabów, bo nigdy nie były przycinane, dusił chroniony prawem bluszcz kwitnący.
Mimo zabytkowego statusu, cmentarz należący do parafii ewangelickiej nigdy nie dostał dotacji na odnowienie czy utrzymanie ani od miasta, ani od ministerstwa. Żeliwne balustrady i cynkowane trumny regularnie kradli złomiarze, wandale niszczyli pomniki. W jednym z grobowców mieszkali bezdomni, wstawili sobie nawet butlę gazową. Przestępcy chowali w grobach łupy.
Miasto odrestaurowało tylko nagrobek Teodora Sixta, jednego z najbogatszych bielszczan w XIX wieku i najbardziej tajemniczych.
Zatarto tylko niemieckie napisy
Nekropolia przy Modrzewskiego nazwana jest bielskimi Powązkami. Leżą tutaj założyciele Bielska, zasłużeni dla miasta, przedsiębiorcy, którzy ufundowali m.in. Teatr Polski. Sixt, społecznik i filantrop po śmierci rozdał część majątku biednym.
- Niektórzy nie są znani w Polsce, a byli sławni na świecie, np. botanik Ferdinand Schur - przypomniał Gajny.
Dlatego społecznicy chronią cmentarz przed dewastacją. Jest to druga próba ratowania nekropolii w jej historii. Miała być zlikwidowana po wojnie, gdy w Polsce zacierano niemieckie ślady. Ale zatarto tylko napisy na płytach, prawdopodobnie zrobiły to rodziny zmarłych. Skuli albo zacementowali. Sami musieli uciekać z Polski i niewielu ich potomków odwiedza dzisiaj groby bliskich.
- Na szczęście następuje zmiana mentalności mieszkańców Bielska, że to nie jest cmentarz tylko ewangelików, ale nasza wspólna historia - mówi Gajny, który jest katolikiem i wystawia "Dziady" na cmentarzu żydowskim.
Dzięki datkom ludzi dobrej woli społecznicy rozpoczęli renowację grobowca bielskiego burmistrza Sennewaldta i jego rodziny, największego tutaj, na 18 trumien. Ciężki sprzęt zapadał się na grząskim gruncie i pękały liny, gdy podnoszono nagrobne kamienie. Największe trzeba odnowić na miejscu.
Renowacja pochłonęła już 30 tys. zł, potrzeba jeszcze 20 tys. Społecznicy próbują zdobyć pieniądze w tegorocznym budżecie obywatelskim.
"Zaczarowany ogród" przestanie istnieć?
Po zakończeniu renowacji całego cmentarza społecznicy chcieliby go udostępnić dla mieszkańców. Gajny przyznaje, że ma to swoją złą stronę.
Nekropolia nazywana jest także "zaczarowanym ogrodem". Jej zapomnienie i zaniedbanie sprawiło, że stała się ostoją dzikiej przyrody. Żyją tu wiewiórki, sowy, dzięcioły, kwitną niezapominajki, parzydła, dzikie róże, powoje, a od trzech lat nawet storczyki, które nie tolerują zanieczyszczonych miast.
Otwarcie cmentarza może to zmienić.
Autor: mag/gp
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | mag