Poznali się w hostelu, dwaj bracia, ich przyjaciółki i 36-latka, która przyjechała na sylwestra z drugiego końca Polski. Dla niej ta zabawa skończyła się tragicznie, bo jeden z braci zaczął z nią flirtować i wtedy jego partnerka poczuła się zazdrosna. Pobili 36-latkę na śmierć, zostali aresztowani.
- Wszyscy się bili, zatrzymana para też miała obrażenia - mówi Monika Jankowska, prokurator rejonowy w Będzinie.
W pokoju hostelowym w Czeladzi w noworoczną niedzielę śledczy znaleźli dużo krwi i butelek po alkoholu.
36-latka z Lubelszczyzny zmarła od obrażeń głowy, jak wskazują wstępne wyniki sekcji zwłok. 23-latka i jej 27-letni partner z Katowic zostali w środę aresztowani na trzy miesiące pod zarzutem pobicia ze skutkiem śmiertelnym.
- Ten zarzut może się jeszcze zmienić na zabójstwo, jeśli ustalenia po sekcji zwłok - sposób zadawania obrażeń - wykażą, że sprawcy mieli taki zamiar - mówi Jankowska.
Zarzut nieudzielenia pomocy może usłyszeć także czwarty uczestnik sylwestrowej zabawy, starszy brat 27-latka. Z zeznań pary wynika, że w bójce nie uczestniczył, a jego partnerka miała wyjść z hostelu, zanim do bójki doszło.
Uciekli czy myśleli, że nieznajoma śpi?
Tylko zeznania aresztowanych rzucają światło na to, co się działo w ostatnią noc 2016 roku w jednym z pokojów hostelu przy ul. Promiennej w Czeladzi. A oni sami nie mają pełnej jasności, bo wypili dużo alkoholu.
Kamer monitoringu w pokoju nie ma, ani żadnych świadków poza bratem aresztowanego.
Z ustaleń śledczych wynika, że 36-latka wynajęła pokój na Promiennej 22 grudnia zeszłego roku. Nie wiadomo, w jakim celu przyjechała do Czeladzi. Ma znajomych w tym regionie, ale prawdopodobnie się z nimi nie spotkała.
W hostelu poznała dwie pary z Katowic i postanowili razem spędzić sylwestra. - 27-latek zaczął z nią flirtować. Wtedy jego partnerka poczuła się zazdrosna i wywiązała się bijatyka - relacjonuje Jankowska.
Rano biesiadnicy z Katowic wrócili do swoich domów, zostawiając 36-latkę w łóżku. - Uciekli, nie udzielając jej pomocy - ocenili ostro policjanci.
Prokuratura bierze jednak pod uwagę, że po bójce, upojeni alkoholem, mogli zasnąć, a potem wyjść, nie zdając sobie sprawy z tego, co się stało.
Jednak po południu zgłosili się na komisariat w swoim mieście i przyznali, że zostawili w czeladzkim hostelu kobietę, nie dającą oznak życia. Pamiętali też, że się z nią bili. Mundurowi z kierownikiem hostelu weszli do pokoju 36-latki i znaleźli ją martwą.
23-latce grozi do 10 lat więzienia. 27-latkowi 15 lat, bo dopuścił się przestępstwa w warunkach recydywy. Wcześniej był karany za rozboje. Prokuratura uzasadniła wniosek o areszt m. in. groźbą matactwa.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja