Samochód prowadziła 18-latka, jej partner siedział za nią, obok niej ich dwuletnia córka. Biegli ustalili, że dziewczynka siedziała w foteliku przodem do kierunku jazdy, ale poduszki były wyłączone. Gdy uderzyli w drzewo, zginęła na miejscu.
Do tragedii doszło w poniedziałek przed godziną 19 na drodze krajowej nr 46 w miejscowości Apolonka w gminie Janów w okolicy Częstochowy. Samochód volvo uderzył w przydrożne drzewo. W wypadku zginęła na miejscu dwuletnia dziewczynka, która siedziała w foteliku na przednim fotelu pasażera.
Warunki, w jakich przewożone było dziecko, sprawdził biegły do spraw technik motoryzacyjnych. - Siedziało przodem do kierunku jazdy, a poduszki powietrzne były wyłączone - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Nie oznacza to, że złamane zostały przepisy.
- Poduszki muszą być wyłączone, gdy dziecko podróżuje tyłem do kierunku jazdy. Gdy siedzi przodem, ze względów bezpieczeństwa powinny być włączone, jeśli samochód jest w nie wyposażony. Ale nie jest to obowiązek - mówi Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka częstochowskiej policji.
Chyra-Giereś dodaje, że z jej wiedzy, również jako matki, wynika, że najbezpieczniejsze miejsce dla pasażera jest z tyłu na środku, bo wtedy jesteśmy najlepiej chronieni przed uderzeniami z przodu i z boków.
- Fotelik powinien być atestowany, dopasowany do wieku dziecka, a przed zapięciem pasów powinno mu się zdjąć kurtkę - mówi policjantka. - Nie wiem, czy to dziecko, które zginęło w Apolonce, uchroniłaby poduszka powietrzna. Zderzenie z drzewem mało komu udaje się przeżyć - dodaje.
Biegły ocenił także, że opony volvo były w złym stanie, miały starty bieżnik.
Uderzyli w drzewo prawą stroną
Samochodem volvo podróżowała rodzina: 18-letnia kobieta z województwa lubelskiego, 26-letni mężczyzna i ich dwuletnie dziecko. Prowadziła matka, ojciec siedział za nią, dziecko w foteliku na przednim siedzeniu pasażera.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że na odcinku drogi między Bystrzanowicami a Apolonką volvo wypadło z drogi i uderzyło w przydrożne drzewo - mówi Sabina Chyra-Giereś. - Tam jest delikatny łuk na drodze. Kierująca volvo prawdopodobnie nie dostosowała prędkości do warunków, na delikatnym łuku drogi zjechała na przeciwległy pas ruchu, z prawej na lewą stronę - dodaje.
Samochód uderzył w drzewo prawą stroną, tam, gdzie znajdowało się dziecko i owinął się wokół pnia. Według wstępnych wyników sekcji zwłok, przyczyną śmierci dziewczynki były urazy wielonarządowe, typowe dla wypadku komunikacyjnego.
Zakleszczonych w aucie rodziców musieli wydobywać strażacy. Kobieta z ogólnymi potłuczeniami oraz mężczyzna z urazem kręgosłupa zostali przewiezieni do szpitala.
Droga przez kilka godzin była zablokowana.
- 18-latka miała prawo jazdy od ponad dwóch miesięcy. Była trzeźwa - mówi Chyra-Giereś.
Rodzice dziecka jeszcze nie zostali przesłuchani. Wciąż przebywają w szpitalu.
Po przesłuchaniu prawdopodobnie zostanie wszczęte śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24