Do 80-latki zadzwonił mężczyzna i przedstawił się jako oficer CBŚP. - Potrzebuję pomocy w złapaniu oszustów - powiedział i poprosił o kilkadziesiąt tysięcy zł. Staruszka miała je wrzucić do wskazanego kosza na śmieci. Wypłaciła pieniądze i poszła w kierunku kosza.
Dzielnicowi z Częstochowy wymyślili akcję: chodzą po ulicach, po mieszkaniach i rozdają ulotki, przestrzegając przed wyłudzaniem pieniędzy na wnuczka.
- Oszuści podszywają się także pod policjantów, hydraulików, listonoszy - mówią napotkanym ludziom. Nie tylko starszym, którzy są celem oszustów. Również ich prawdziwym wnukom, żeby ostrzegali babcie i dziadków. - Pamiętajcie, policja żadnych pieniążków od nikogo nie przyjmuje - przestrzegają.
Wyszli z założenia, że inaczej nie ukrócą procederu, tylko informując potencjalne ofiary.
"Pieniądze wrzuć do kosza"
W miniony wtorek po południu do 80-letniej mieszkanki Lublińca zadzwonił mężczyzna, który podając się za oficera CBŚ-u, poprosił ją o pomoc w zatrzymaniu oszustów.
Rzekomy śledczy poprosił kobietę o numer telefonu komórkowego, następnie zadzwonił i utrzymując stałą łączność, poprosił o wypłatę kilkudziesięsięciu tysięcy złotych i wrzucenie ich do kosza na śmieci na ulicy Karola Miarki.
Staruszka zgodziła się na współpracę, w banku wypłaciła gotówkę i skierowała się w kierunku wskazanej ulicy, gdzie zgodnie z dyspozycją rozmówcy, miała wrzucić pieniądze do kosza na śmieci.
W trakcie rozmowy z "policjantem" jako miejsce przekazania pieniędzy zaproponowała jednak znajdujący się w pobliżu budynek komendy. Wybuch złości i próba zastraszenia prokuratorem, wzbudziły w kobiecie podejrzenia.
Będąc już przy koszu, w którym miała zostawić pieniądze, w ostatniej chwili zrezygnowała z tego zamiaru, wróciła do domu i skontaktowała się z synem, powiadomiła także policję.
Policja potwierdza, że doszło do próby wyłudzenia. Śledczy już poszukują oszustów.
"My mamy dobroć, chcemy pomóc"
- Słyszałem w mediach, że są naciągacze. Ja bym się nie dał. Starsi ludzie chcą pomóc bliskim, ale nie zdają sobie sprawy, że bliscy nie istnieją, tylko istnieją oszuści - powiedział nam pan Jan, który też dostał ulotkę od częstochowskich policjantów.
- Ale starszy człowiek darzy dużym zaufaniem policję, więc jak mu policja powie: nie rób tak, to nie będzie robić - dodaje pan Jan.
- Mąż wszystkich do domu zaprasza. Ja nikomu nie ufam, boję się wszystkiego. Nie wdaję się w rozmowy z obcymi na ulicy, odchodzę - mówi pani Teresa.
Ale równocześnie przyznaje: - W starszym wieku mamy w sobie dobroć, uczciwość, zaczynamy wierzyć ludziom, jesteśmy religijni i jak ktoś nam mówi, że potrzebuje pomocy, to pomagamy.
Jan: wszystkim sąsiadom przekażę informacje. Policjanci przecież do wszystkich nie dotrą. Pani Aneta: - Musimy się nawzajem pilnować, kto odwiedza sąsiadów. I wspierać policję, przekazywać informacje o zagrożeniu. Wtedy ta akcja będzie skuteczna.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice