- Każdy miał swój pokój, zakupy dla siebie, osobne jedzenie, łączyła ich tylko wspólna córka. Coraz częściej były sprzeczki, drobne uszczypliwości, w poniedziałek rano pokłócili się o pomidory. Błahy powód, ale przelała się czara goryczy. Pan uderzył panią wielokrotnie młotkiem w głowę - prokurator opowiada o zbrodni, z jaką nigdy dotąd się nie spotkał.
- Bardzo rzadko się zdarza, a w mojej karierze pierwszy raz, żeby osoba w tym wieku popełniła taką zbrodnię - mówi Michał Łukasik z prokuratury Sosnowiec - Północ.
W rodzinie, w której wcześniej policja nie notowała przemocy ani nie stwierdziła nadużywania alkoholu. Nie zamożnej, ale też nie biednej.
Na głowie rany od młotka
W poniedziałek po godzinie 16, 73-letni mężczyzna zgłosił policji w Sosnowcu, że znalazł w swoim mieszkaniu zamordowaną żonę.
- Tego samego dnia został zatrzymany. Mieliśmy 48 godzin, żeby zgromadzić dowody. Potem musielibyśmy tego pana wypuścić - mówi Sonia Kepper, rzeczniczka policji w Sosnowcu.
Najbliżsi osób zamordowanych z zasady są w pierwszym kręgu podejrzewanych. Ale przeciw 73-latkowi przemawiało coś więcej.
- Mieszkanie było splądrowane. Ale motyw rabunkowy był mało prawdopodobny - mówi prokurator Łukasik. - Gdy ktoś zabija, żeby okraść, zabiera, co ma zabrać i ucieka. A tutaj ujawniliśmy zacieranie śladów krwi. Natomiast obrażenia ofiary wskazywały, że ktoś uderzał, żeby zabić i upozorował rabunek.
72-letnia kobieta miała liczne rany na głowie. Jak ocenił patolog, została wielokrotnie uderzona narzędziem tępokrawędzistym, czyli najprawdopodobniej młotkiem.
Patolog stwierdził, że do śmierci doszło w godzinach porannych, czyli do zgłoszenia morderstwa przez jej męża minęło wiele godzin.
W koszu zakrwawione skarpetki
Policjanci przeglądali nagrania z okolicznych kamer monitoringów, żeby zweryfikować alibi 73-latka.
- Mężczyzna twierdził, że był w przychodni, a potem u córki. Ale godziny się nie zgadzały - mówi prokurator Łukasik.
Nagrania potwierdziły, że faktycznie był pod przychodnią i coś wyrzucał do kosza. Śledczy wyjęli z kosza skarpetki i inne przedmioty zabrudzone krwią. Narzędzia zbrodni dotąd nie znaleźli.
- Po dwóch dniach mężczyzna przyznał się do zabicia żony - mówi policjantka Kepper.
Prokurator: - O tym, co się stało opowiadał spokojnie, bez emocji. Uważa się za osobę pokrzywdzoną. Twierdzi, że żona się nad nim znęcała. Chyba jeszcze do niego nie dotarło, co zrobił.
Pokłócili się o pomidory
Bezpośredni motyw wydaje się błahy. Jednak nie na tle historii małżeństwa.
- Żyliśmy długo razem, ale osobno - miał zeznać podejrzany. Jak wyjaśniał, spędził wiele lat w USA i gdy wrócił, zaczęły się kłótnie o pieniądze, o styl życia.
- Każdy miał osobny pokój, zakupy tylko dla siebie, osobne jedzenie. Łączyła ich tylko córka - mówi Łukasik. - Sprzeczki, drobne uszczypliwości, aż przelała się czara goryczy. Pokłócili się o pomidory i pan nie wytrzymał.
Przepytani przez śledczych sąsiedzi małżeństwa potwierdzili, że relacje między 73-latkiem i jego żoną nie były idealne.
73-latek w chwili zbrodni był trzeźwy. Został aresztowany. Grozi mu od 8 lat do dożywocia.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja